Wszystkie drogi na Trzy Korony

Chyba nie jestem w stanie policzyć ile razy wychodziłam na Trzy Korony w Pieninach. Wiem jednak, że nie ma szans, żeby mi się to znudziło. Różne pory roku, różne warunki i różne szlaki. Bo wejścia na ten szczyt trzeba sobie urozmaicać. Tym bardziej, że warunki w postaci znakowanych tras ku temu są. Czas więc się im przyjrzeć.

Najbardziej popularny szlak do Przełęczy Szopka, za którą rozpoczyna się właściwe podejście na Trzy Korony prowadzi z Krościenka. I prawdę mówiąc tego za bardzo nie rozumiem. Żółtym szlakiem wchodzi się tu mozolnie, stale podchodząc pod strome zbocze. Widoków jest niewiele, jedynie z pierwszych polan nad Krościenkiem podziwiać można panoramę miejscowości oraz wznoszących się nad nią Beskidu Sądeckiego i Gorców. Zdecydowanie bardziej wolę tędy schodzić, gdy nie wybieram się na dalszą wędrówkę w stronę Sokolicy.

Bardzo szybko, choć też momentami stromo podchodzi się na Szopę ze Sromowców Niżnych. Żółty szlak prowadzi przez malowniczy Wąwóz Szopczański, w którym według przekazów podczas potopu szwedzkiego górale obronili króla Jana Kazimierza. Wyżej trasa biegnie zakosami po zboczu tak, że pokonuje się je znacznie łatwiej. W efekcie po dojściu do przełęczy jestem zawsze znacznie mniej zmęczona niż idąc od Krościenka. Chętnie wykorzystuję też ten szlak do zejścia ze szczytu, gdy potrzebuję szybko dostać się w dolinę, a dodatkowo schodzeniu sprzyja to, że pod koniec trasy można zatrzymać się na coś do jedzenia i picia w schronisku Trzy Korony.

Moim ulubionym wejściem na Trzy Korony jest to prowadzące znad Czorsztyna, niebieskim szlakiem z Przełęczy Osice. Przede wszystkim jako jedyne oferuje widoki, zarówno na Gorce, jak i Tatry. Z polan, które rozciągają się już na początku trasy widać cały Spisz, Sromowce i wznoszące się nad nimi, ośnieżone nawet latem zęby Tatr. Duża część trasy wiedzie lasem i do tego po dość płaskim terenie. Jedno większe podejście na początku szlaku sprawia, że na Przełęcz Szopka dociera się niemal wypoczętym, a to ważne przed dalszą, nieco bardziej męczącą częścią wycieczki.

Zasadnicza część podejścia na szczyt rozpoczyna się za Przełęczą Szopka. Sama przełęcz jest odsłonięta i przy dobrej pogodzie widać stąd pięknie Tatry oraz leżący poniżej nich Spisz. Dalej szlak wspina się stromo wśród lasu. Gdzieniegdzie w zboczu wykonano stopnie aby zapobiec poślizgnięciom. Po około pół godzinie docieramy pod Okręglicę (982 m n.pm.). Znajdują się tu ławki i punkt kasowy. Na najwyższym szczyci masywu trzech Koron znajduje się platforma widokowa mogąca pomieścić około 15 osób. Wchodzi się na nią po schodach i podeście. Urządzenia te zostały zamontowane by wchodzący tu masowo turyści nie niszczyli skał i nie zadeptywali cennych zbiorowisk roślinnych. Niestety w sezonie czas oczekiwania na wejście na platformę może wynieść nawet godzinę. Ale widoki wynagradzają zarówno trud wędrówki jak i oczekiwanie. Ze szczytu roztacza się wspaniała panorama Beskidów i Tatr z wijącą się poniżej wstęgą Dunajca. Na szczęście jesienią, a szczególnie zimą jest znacznie bardziej pusto i można do woli, często w samotności rozkoszować się widokami, co kilkukrotnie mi się zdarzyło. Widok jest oszałamiający i w mojej osobistej klasyfikacji znajduje się w ścisłej czołówce w Polsce.

Potem pojawia się zasadnicze pytanie. Jak schodzić? Można oczywiście tymi samymi trasami, co zdarza mi się, gdy mam mniej czasu. Jednak zdecydowanie najpiękniej jest przejść niebieskim szlakiem całe Pieniny Właściwe. Z Trzech Koron trasa prowadzi lasem w kierunku Zamku Pienińskiego. Same ruiny strażnicy są obecnie niedostępne z powodu osuwiska, ale szlak omija je prowadząc dalej w kierunku Czertezików oraz Sokolicy. Trasa należy do najbardziej malowniczych w polskich górach i oferuje wspaniałe widoki na Przełom Dunajca. Dołem po wstędze rzeki mkną flisackie tratwy, a my możemy patrzeć na nie z góry- byle nie podchodzić zbyt blisko przepaści bo może się to skończyć tragicznie. Wysokość stromych ścian skalnych nad lustrem rzeki to w tych miejscach miedzy 300 a 500 m.

Przejście między Górą Zamkową, a Sokolicą to najbardziej męcząca, a zarazem najbardziej „górska” część całej trasy. Jest to tak zwana Sokola Perć, wytyczona w początkach XX wieku przez księdza Gadowskiego, twórcę słynnej Orlej Perci w Tatrach. Szlak, zabezpieczony łańcuchem biegnie skalistą granią przez Czertezik. Różnice wysokości są tu znaczne i często trzeba podchodzić i schodzić po kilkadziesiąt metrów na krótkich odcinkach. W ten sposób dochodzimy pod Sokolicę. Widok z jej szczytu to jeden z najbardziej znanych pienińskich pejzaży. Wykręcona przez wiatr sosna na litej skale i wijąca się w dole wstęga Dunajca. Szkoda, że słynna sosna straciła ostatnio kolejną gałąź i jest teraz tylko kikutem. Niezapomniany widok, ale w czasie upałów jednocześnie największa pienińska patelnia. Trudno tu wtedy wytrzymać dłużej niż kilka minut. Za Sokolicą czeka nas już strome zejście nad Dunajec, gdzie przeprawić się można promem do Drogi Pienińskiej.

Niestety chodząc ostatnimi czasy na Sokolicę widzę coraz częściej niepokojące zjawisko. Ludzie na potęgę przechodzą przez barierkę by zrobić sobie lepsze selfie czy zdjęcie Przełomu. Cierpnie mi skóra na ten widok. Pionowa skała nad Dunajcem nie daje szans w razie poślizgnięcia,a niestety notowano tu już śmiertelne wypadki. Czasem staram się zwracać uwagę, ale kończy się to zwykle niemiłą odpowiedzią.

Z Sokolicy na dół można się też dostać zielonym szlakiem prowadzącym do Krościenka. Jest to wariant, który należy wybrać zimą, gdy nie działa przeprawa przez Dunajec w Szczawnicy. Aczkolwiek, także latem może być dobrą trasą zejściową. Oczywiście szlak przez Sokolicę ze Szczawnicy czy z Krościenka można też traktować jako wyjściowy na Trzy Korony. Jednak trzeba pamiętać, że dochodzi się wtedy do szczytu bardzo zmęczonym.