Czerwonym szlakiem przez Podhale i Pieniny

Czasami mniej znane szlaki mogą zachwycić i zaoferować znacznie więcej niż te najbardziej oblegane. Tak jest z oznakowaną na czerwono trasą prowadzącą z Chochołowa przez Podhale, Pieniny Spiskie i Niedzicę Zamek na Przełęcz Trzy Kopce niedaleko Trzech Koron. Nigdy nie przeszłam go w całości jednym ciągiem, ale gdyby złożyć fragmenty, które wykorzystywałam podczas różnych wycieczek to mogę powiedzieć, że widziałam na nim wszystko, co było do zobaczenia. Jest to droga bardzo różnorodna, dostępna zarówno dla pieszych, jak i rowerowych. Niewielkie przewyższenia, duża ilość dróg asfaltowych sprawiają, że można tu swobodnie poruszać się na rowerze, a wiele odcinków dobrych jest nawet na niezbyt forsowny spacer z dziećmi z pięknymi widokami. Małe Pieniny z kolei to doskonały odcinek na półdniową górską wycieczkę dla osób, które nie lubią wielkich podejść, ale chcą oglądać ładne widoki.

Słysząc nazwę Podhale myślimy przede wszystkim o Tatrach. Tymczasem to spore niedomówienie, bo region ten rozciąga się wprawdzie u podnóża najwyższych polskich gór ale jednocześnie jest zupełnie odmienną od nich krainą. Jedno wszakże trzeba przyznać – to właśnie stąd najlepiej podziwiać Tatry. Wyrastają ponad niewysokimi wzgórzami Podhala jak strzelające w niebo zęby. W takiej właśnie scenerii przebiega w dużym stopniu czerwony szlak z Chochołowa na Przełęcz Trzy Kopce. Biegnie on przez Pogórze Gliczarowsko – Gubałowskie, Podhale i Spisz w Pieniny, gdzie kończy się skrzyżowaniem z niebieskim szlakiem wchodzącym na Trzy Korony.

Teren jest mocno zurbanizowany. Z każdego miejsca w czasie nie dłuższym niż 30-40 min można dojść do miejscowości. Znalezienie noclegu nie nastręcza trudności, choć nie ma tu schronisk turystycznych. Duża jest za to baza pensjonatów i gospodarstw agroturystycznych.

Szlak bierze swój początek w Chochołowie, gdzie zobaczyć można tradycyjną góralską zabudowę. Pierwszy jego etap to ponad 10 kilometrowy odcinek biegnący niewysokim grzbietem ponad Dzianiszem. W dolinach leżą góralskie wsie, a odsłonięte przestrzenie pozwalają na podziwianie widoków. Gdy szlak dochodzi do asfaltowej drogi zaczyna się podejście pod Gubałówkę, najbardziej chyba znany punkt całej trasy. Tego miejsca nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Można być tez pewnym, że o każdej porze roku spotkamy tu tłumy ludzi, główni tych, którzy wyjeżdżają z Zakopanego kolejką linowo- terenową. Gwar i panujący wszędzie rozgardiasz zrekompensują w jakimś stopniu doskonałe widoki na Tatry.

W dalszej części szlak prowadzi grzbietem i sprowadza do Poronina, gdzie po przekroczeniu Białego Dunajca wspina się na wzniesienie i przechodzi do Gliczarowa Górnego.

Stąd przez ponad 15 kilometrów trasa poprowadzona jest asfaltowymi drogami przez góralskie wsie Gliczarów Górny i Bukowinę Tatrzańską. Znacznie lepiej wybrać się tu na rower niż na pieszą wycieczkę. Ozdobą trasy jest drewniana zabudowa oraz ładny drewniany kościół z końca XIX wieku stojący w Bukowinie. No i oczywiście wyłaniające się na południu widoki na Tatry.

Bukowina Tatrzańska, w której szlak schodzi do drogi wiodącej na przejście graniczne w Jurgowie, to jednocześnie granica Podhala. Po przekroczeniu rzeki Białki znajdziemy się już bowiem na Spiszu. Geograficznie leżą w niej zarówno Magura Spiska jak i Pieniny Spiskie. To właśnie przez te ostatnie prowadzi znaczna część szlaku. Spisz jest regionem wielokulturowym, o długiej i bardzo bogatej historii. Niemal w każdej miejscowości znajdziemy tu zabytkowe kościoły i dawną zabudowę. Wszystko to osadzone jest w krajobrazie łagodnych wzniesień pokrytych lasami i polami, spoza których wyzierają szczyty Tatr.

Szlak przekracza najpierw boczny grzbiet miedzy Rzepiską a Łapszami Wyżnymi, by wspiąć się na Grandeus i przejść do Dursztyna. W okolicy miejscowości zobaczyć można sporo ciekawych skałek. Należą one do tego samego pasa skałkowego co Pieniny, ale pozostają ukryte pod powierzchnią ziemi i widoczne są tylko ich wierzchołki. Za Dursztynem rozpoczyna się bardzo przyjemny fragment szlaku wiodący grzbietem Pienin Spiskich do Niedzicy. Wysokości nie przekraczają tu 900 metrów nad poziomem morza, a trasa nie jest męcząca. Za to z polan i przecinek podziwiać można piękne widoki, miedzy innymi na Jezioro Czorsztyńskie i wznoszące się nad nim Gorce.

W ten sposób czerwony szlak dociera do Niedzicy Zamku. Znajduje się tu zapora wodna oraz zamek Dunajec stojący na wysokiej skale ponad taflą jeziora. W ostatnim czasie miejsce to zyskało nowe atrakcje turystyczne – park linowy i 2 parki miniatur – jeden związany z zabytkami okolicy, drugi z sanktuariami maryjnymi.

Za Niedzicą szlak ponownie wchodzi na drogę i prowadzi wzdłuż brzegów Jeziora Sromowieckiego, by przejść na drugą stronę Dunajca przez zaporę wodną. W ten sposób opuszczamy Spisz i znajdujemy się w Pieninach Właściwych. Asfaltowa droga do Sromowców Niżnych wiedzie odsłoniętymi polami, z których rozciągają się ładne widoki. W przysiółku Kąty, gdzie znajduje się przystań początkowa spływu Dunajcem szlak opuszcza drogę i wspina się na Przełęcz Trzy Kopce, gdzie ma swój koniec. Dochodzi w ten sposób do niebieskiego szlaku, którym można kontynuować wędrówkę na Trzy Korony lub w stronę Czorsztyna.

Wędrowałam kilka razy przez Pieniny Spiskie i inne fragmenty czerwonego szlaku. Przejeżdżałam też odcinki poprowadzone asfaltami. Nie znalazłam na tej trasie miejsca, które w jakiś sposób by mi się nie podobało. Nawet Gubałówka, choć pełna ludzi, gwaru i jarmarcznego klimatu miała swoje plusy. A tymi są przede wszystkim widoki na Tatry. Warto też pamiętać, że jej grzbiet jest długi, a epicentrum ruchu turystycznego koncentruje się w pobliżu górnej stacji kolejki. Odchodząc kilometr- dwa dalej można już wędrować w spokoju, rozkoszując się krajobrazami zarówno po tatrzańskiej, jak i beskidzkiej stronie.


Booking.com