Salina Turda – podróż do wnętrza ziemi

Rumunia to kraj, który coraz częściej znajduje się wśród celów wakacyjnych wycieczek Polaków. Oferuje niezwykle zróżnicowane atrakcje, wspaniałe krajobrazy, fascynujące zabytki oraz wiele wciąż nieodkrytych, a niezwykłych miejsc. Jednym z takich miejsc, znanych bardzo dobrze w samej Rumunii, a dopiero przebijającym się do świadomości polskich turystów jest kopalnia soli w Turdzie. To niezwykłe miejsce, w którym można zagłębić się w podziemny świat jednej z najstarszych i największych europejskich kopalń soli.

Czy Polaka, wychowanego na wycieczkach do Wieliczki i Bochni można jeszcze zaskoczyć jakąś kopalnią soli? Salina Turda udowadnia, że tak. Wprawdzie nie ma tu solnych rzeźb i przepychu podziemnego wystroju, ale jest coś innego- przestrzeń jakiej ciężko zaznać gdziekolwiek indziej pod ziemią.

Ale najpierw trochę historii bo ta jest niemal tak długa jak kopalń w Bochni czy Wieliczce. Pierwsze wzmianki o wydobyciu soli w Turdzie pochodzą z 1271 r. Kopalnie należały do królów węgierskich i przynosiły węgierskiej koronie olbrzymie zyski. Warto przypomnieć, że to właśnie z Siedmiogrodu, gdzie znajduje się Turda pochodzili zabrani przez księżną Kingę do Krakowa górnicy, którzy odkryli złoża soli w Bochni. Największy rozkwit kopalnia w Turdzie przeżywała w czasach Habsburgów, gdy drążono tu kolejne wyrobiska i korytarze i powiększano istniejące komory. Wydobycie soli w Turdzie trwało do 1932 r., ale już w XIX w. była to kopalnia przestarzała, z infrastrukturą, która nie dorównywała innym kopalniom na terenie Austro- Węgier. Dlatego też jej znaczenie i rentowność systematycznie spadały. Po raz pierwszy turystów wpuszczono do zamkniętych wyrobisk w 1950 r., ale dopiero pełna adaptacja do celów turystycznych i leczniczych przeprowadzona w latach 2008-10 pozwoliła na pełne wydobycie jej piękna i potęgi.

W kopalni w Turdzie zdecydowano się połączyć jej walory historyczne z rozrywką. Trasa rozpoczyna się dość standardowo od przejścia przez solne korytarze, w których prezentowane są dawne sposoby wydobycia soli, drewniane kołowroty, proste maszyny górnicze i sztolnie, którymi dawniej górnicy po linach schodzili do wyrobisk. Trasa liczy około kilometra, a największe zaskoczenie czeka na jej końcu.

Przechodząc przez kolejne pomieszczenia i korytarze wychodzi się nagle na drewnianą galerię umieszczoną wysoko pod sklepieniem ogromnej komory. Całość ma kształt potężnego dzwonu, a żeby dostać się na jej dno trzeba pokonać ponad 170 schodów czyli 13 pięter! To jednak jeszcze nie koniec pod główną salą Mina Rudolf znajduje się mniejsza, zalana podziemnym jeziorem Mina Terezia. To kolejne dwa piętra wędrówki po schodach, ale warto wykonać ten wysiłek. To jednak jeszcze wciąż nie wszystko. Komora Rudolf, której podłoga wyłożona jest drewnem to podziemny plac zabaw. Jest tu diabelski młyn, kręgielnia, stoły bilardowe i inne atrakcje. Atmosfera jest niesamowita, a spojrzenie w górę pozwala zauważyć maleńkich jak mrówki ludzi idących po galerii. Ze sklepień zwieszają się doskonale dobrane, futurystyczne lampy, a całość robi ogromne wrażenie. Gdy zejdzie się do Mina Terezia czas na kolejną niespodziankę. Po jeziorze można pływać. Wystarczy za lei wypożyczyć łódkę i wiosła i można odbyć wycieczkę po podziemnym jeziorze. Podobnie jak w Mina Rudolf, także tu całe wyposażenie wykonane jest z drewna i przypomina futurystyczną stację kosmiczną.

Wizytę w kopalni i jej zwiedzanie można połączyć z leczniczymi kąpielami. Na terenie Saliny Turda działa podziemne uzdrowisko oferujące zabiegi lecznicze. Na zewnątrz znajduje się też odkryty basen solankowy, który pozwala na zażywanie latem zdrowotnych kąpieli.

Rumunia to kraj, który zaskakuje swoimi niezwykłymi atrakcjami. Kopalnia soli w Turdzie to zaledwie jedno z całej listy godnych zobaczenia miejsc w tym kraju, który powoli staje się jedną z turystycznych perełek Europy Środkowo- Wschodniej.


Booking.com