Na Giewont przez Doliną Małej Łąki

Giewont to jedna z najbardziej rozpoznawalnych z polskich gór. Wznosi się majestatycznie ponad Zakopanem. Ze względu na swój kształt nazywana jest często Śpiącym Rycerzem. Wiąże się z nią także wiele legend i ludowych podań. Ze względu na bliskość Zakopanego i swoją sławę zaliczana jest także do najchętniej odwiedzanych miejsc w Tatrach. I z tego powodu bywa często przez turystów lekceważona. Co może mieć zgubne skutki. Wejście na szczyt nie należy do najłatwiejszych i zabezpieczone jest łańcuchami. Jak całe Tatry Zachodnie Giewont zbudowany jest ze skał wapiennych, które w czasie wilgotnej pogody stają się bardzo śliskie. Z powodu dużego ruchu szlak jest też mocno wyślizgany, a dodatkowo zdarza się, że nieprzestrzegający zaleceń TPN turyści strącają kamienie na osoby znajdujące się niżej. Dlatego też jeżeli decydujemy się na wyjście na Giewont warto zaopatrzyć się w dobre buty oraz zachować rozwagę.

Wycieczkę rozpoczynamy w Kościelisku, przy wlocie do Doliny Małej Łąki. Można tu dojechać busem z Zakopanego. Przy wejściu znajduje się kasa biletowa Tatrzańskiego Parku Narodowego, gdzie należy zakupić bilet na poruszanie się po szlakach. Początkowy fragment drogi to ponad półgodzinne łagodne podejście doliną Małołąckiego Potoku. Jej stoki są zalesione, przez co nawet latem panuje tu przyjemny cień. Obok pędzą po kamieniach bystre wody, których szum pomaga się odprężyć i wczuć w górską atmosferę.

Doliną Małej Łąki biegną szlaki niebieski i żółty. Trzymamy się tego drugiego i zaczynamy podchodzić ponad dno doliny. Od czasu do czasu pojawiają się tu już polany i prześwity między drzewami. W ten sposób docieramy po około godzinie od wyjścia z Kościeliska na Halę Małej Łąki. Z Wielkiej Polany, gdzie znajduje się skrzyżowanie ze szlakiem czarnym roztaczają się ciekawe widoki na Małołączniak. My trzymamy się nadal żółtego szlaku i zaczynamy podchodzić w kierunku Kondrackiej Przełęczy. Początkowo trasa jest łagodna i wiedzie odsłoniętą Wielką Polaną by po około 20 minutach wejść w las. Wraz ze wzrostem wysokości robi się on coraz rzadszy i poprzez zarośla wyprowadza znów na otwartą przestrzeń. Aby tu dotrzeć trzeba się jednak nieco namęczyć. Podejście z każdą chwilą robi się coraz bardziej strome. Jednak widoki z Kondrackiej Przełęczy wynagradzają poniesiony trud.

Na skrzyżowaniu szlaków, które tu osiągamy wybieramy znaki niebieskie, które kierują nas w lewo ku widocznemu już całkiem dobrze szczytowi Giewontu. Należy się przygotować, że będzie tu panował znacznie większy ruch. Wejście odbywa się często w kolejce. Z tego względu władze TPN zdecydowały, że ostatni odcinek podejścia, powyżej dojścia czerwonego szlaku jest jednokierunkowy. Wejście i zejście odbywają się różnymi drogami tak, by turyści nie przeszkadzali sobie nawzajem i nie doprowadzali do niebezpiecznych sytuacji. Wskazówek tych należy bezwzględnie przestrzegać. Aby ułatwić wchodzenie po dość śliskich kamieniach wzdłuż szlaku zamontowano łańcuchy, których można się przytrzymać.

Po około pół godzinie od Kondrackiej Przełęczy osiągamy w końcu szczyt Giewontu. Miejsca jest tu niedużo, a ponad skałami góruje ustawiony w 1910 roku krzyż. Trzeba pamiętać, że podczas burzy ściąga on pioruny i z tego względu przebywanie w pobliżu Giewontu w takich chwilach jest szczególnie niebezpieczne. Jednak przy dobrej pogodzie panoramy, które przesuwają się przed naszymi oczyma zapierają dech w piersiach. Widać stąd najwyższe partie Tatr Wysokich, Tatry Zachodnie oraz znajdujące się poniżej Zakopane i ciągnące się na północ od niego Beskidy. Niestety rzadko można kontemplować te widoki przez dłuższy czas z powodu natłoku turystów.

Rozpoczynamy teraz zejście do Zakopanego. Po kamieniach dochodzimy do skrzyżowania ze szlakiem czerwonym i skręcamy w prawo. Po kilkunastu minutach osiągniemy malowniczą przełęcz Siodło. Warto odwrócić się i spojrzeć stąd na sterczącą powyżej ścianę Giewontu. Wygląda stąd wyjątkowo majestatycznie.

Czerwony szlak wiedzie nas w dół przez niskie zarośla, spoza których pojawiają się widoki na Kotlinę Nowotarską oraz Beskid Żywiecki z Babią Górą. Z czasem wchodzimy w las, w którym osiągamy Przełęcz W Grzybowcu i skrzyżowanie ze szlakiem czarnym. Kierujemy się nadal czerwonymi znakami i po 2 godzinach od zejścia ze szczytu Giewontu dochodzimy na Polanę Strążyską. Stoi tu drewniany szałas, w którym znajduje się bar serwujący proste przekąski oraz napoje. Jeżeli nie jesteśmy zbyt zmęczeni i mamy jeszcze zapas czasu warto poświęcić pół godziny na spacer żółtym szlakiem do jednego z najwyższych w polskich Tatrach wodospadu Siklawica.

Ostatni odcinek wycieczki to zejście szeroką i wygodną drogą w Dolinie Strążyskiej do jej wylotu na zakopiańskich Buńdówkach. Docierają tu liczne busy do centrum miasta. Wycieczka na Giewont to propozycja na cały dzień. Dość męczący, ale ze względu na widoki niezapomniany.