Rodzina Łopacińskich spędziła rok w nieustannej podróży (łącznie 114 tys. przebytych km) korzystając przede wszystkim z ludzkiej gościnności, objechali świat i odwiedzili przy tym 40 krajów.
Za życzliwość i dobrą wolę rewanżowali się swoim gospodarzom tym samym, zaś ich dzieci, 11-letnia Łucja i 14-letni Wojtek, prowadziły w szkołach na całym świecie prezentacje, opowiadając swoim rówieśnikom o Polsce (po angielsku oraz hiszpańsku).
Mało tego – cała czwórka zdobyła w Gwatemali wulkanu San Pedro, dwa 6-tysięczniki wulkan Chachani w Peru i Huyana Potosi w Boliwii, stanęła na wierzchołku Kilimandżaro. Byli na środku świata w Quito i w chilijskim Puerto Williams, najdalej wysuniętym mieście świata. Na sławną Ushuaia, patrzyliśmy od południa, będąc tylko 960 kilometrów od Antarktyki.
Nie obyło się też bez niespodzianek, w szczególności gastronomicznych – w Chinach Wojtek zjadł mięso z psa, jego tata zaś świnkę morską, a w Wietnamie wszyscy spróbowali ruszającego się jeszcze serca kobry.
Wiele przygód przeżyliśmy pierwszy raz w życiu. W Chile w Valparaiso, karmiliśmy w nocy bezdomnych na ulicach. W Puno tańczyliśmy 1 listopada na cmentarzu z peruwiańską rodziną a w La Paz, uczestniczyliśmy w święcie czaszki. W Panamie odwiedziliśmy prawdziwego króla Indian NASO i przeżyliśmy atak termitów. W Nasca dotykaliśmy mumii na pustyni i lataliśmy nad tajemniczymi liniami płaskowyżu. Zjechaliśmy rowerem “Carretera de la muerte”. W Nikaragui odbyliśmy lekcje surfowania a w Hondurasie każdej nocy słyszeliśmy strzały i pojechaliśmy do najniebezpieczniejszego miasta świata, San Pedro Sula. W Afryce przyglądaliśmy się posiłkowi lwów, pożerających świeżo upolowaną antylopę i odwiedziliśmy wioskę Masajów. W starej stolicy Laosu, Luang Prabang częstowaliśmy o 5 rano buddyjskich mnichów ryżem a potem mieliśmy spotkanie z 30 absolwentami polskich uczelni.
Przede wszystkim byliśmy przez rok czasu razem ze sobą. Wspólnie przeżyliśmy te przygody. To z nami dzieci zobaczyły pierwszy raz w życiu wulkan, wieloryba, lodowiec, lwa morskiego i pustynię. Zobaczyły też, że będąc otwartym na drugiego człowieka i mając odwagę poprosić obcą osobę o pomoc, można wiele uzyskać. Miały okazję nauczyć się tej otwartości i z niej korzystać. Teraz mają do spłacenia wielki dług.