Fethiye, podobnie jak inne miejscowości na tzw. Riwierze Egejskiej, ma niezwykle malownicze położenie. Tuż nad centralną częścią miasta wznoszą się niemal pionowe skały. Pod nimi, nieco ponad miastem wybudowano ulicę, którą miejscowi nazywają „drogą miłości” – Aşk Yolu, ponieważ o zachodzie słońca jest to ulubione miejsce zakochanych. Rozciąga się stąd przepiękny widok na leżące u stóp miasto oraz morze wraz z mariną. Na zboczu wznoszącej się nad drogą góry natomiast znajduje się jedna z najciekawszych atrakcji miasta – wykute w litej skale starożytne grobowce. Tego typu grobowce spotkać można w całym regionie licyjskim – tj. od Dalyanu po Antalyę, jednak tutaj są one wyjątkowo dobrze zachowane, a przy tym łatwo dostępne. Za niewielką opłatą można zajrzeć do wnętrza najbardziej okazałego z nich – grobowca Amynthasa.
Oprócz tych wykutych w skałach, w Fethiye napotkać można także innego rodzaju, acz równie stare grobowce, czasami znajdujące się w zaskakujących miejscach – np. na środku drogi. To również tworzy wyjątkowy klimat miasta – pamiątki odległej przeszłości, zamiast przenoszone do zimnych wnętrz muzealnych, pozostają tu w tym samym miejscu, w którym postawiono je prawie 3 tysiące lat temu.
Na liście atrakcji turystycznych znajduje się także pomnik patrona miasta – Fethi Beya. Pomnik, znajdujący się tuż nad portowym nadbrzeżem, przedstawia mężczyznę ze skrzydłami, inskrypcja zaś nie podaje jego nazwiska, znaczy ona tyle, co „pan Fethi”. Dokładne personalia tego człowieka nie są znane, dlatego na jego temat krąży wiele mitów. Możliwe, że – jak głosi jeden z nich – był to jeden z pierwszych tureckich lotników (stąd skrzydła), którego samolot rozbił się nieopodal i na którego cześć postanowiono przemianować miasto, noszące dotąd grecką nazwę Telmessos.
Po drugiej stronie ulicy znajduje się kolejna pamiątka przeszłości, choć niestety w dużym stopniu zniszczona – jest to starożytny teatr wraz z audytorium. Poza postawieniem skromnej tablicy informacyjnej miejscowe władze nie czynią żadnych kroków dla ochrony tego miejsca, które z roku na rok coraz bardziej niszczeje. Krążą nawet plotki o planach wybudowania w tym miejscu centrum handlowego.
Poza znajdującym się w centrum miasta bazarem, całkowicie zdominowanym przez turystykę, w Fethiye znajduje się jeszcze jeden targ, na którym zakupy robią głównie miejscowi. Targ odbywa się w każdą niedzielę, a usytuowany jest – paradoksalnie – właśnie w hotelowej dzielnicy, w odległości od kilkudziesięciu do kilkuset metrów od hoteli. Jest to miejsce, gdzie mieszkańcy zaopatrują się przede wszystkim w świeże warzywa i owoce, jednak, jak na każdym tureckim bazarze, znajdziemy tu niemal wszystko – zwykle po cenach kilkakrotnie niższych niż marketach.
Fethiye to wyjątkowe miejsce na tureckim wybrzeżu, bowiem łączy ono w sobie cechy zarówno typowego wakacyjnego kurortu, jak i zwykłego tureckiego miasteczka. Choć ruch turystyczny ma spory wpływ na zachodzące w mieście zmiany, to nie zdominował go na tyle, by miasto zatraciło swój charakter. Hotele koncentrują się w północnej części miasta – w jego dawnej dzielnicy robotniczej zwanej Çalış (wym. czalysz). Centrum to przede wszystkim okolice mariny – tutaj turyści przyjeżdżają autokarami na zwiedzanie starożytnych grobowców i zakupy pamiątek na tutejszym bazarze. Wystarczy jednak zapuścić się kilkadziesiąt metrów poza najbardziej oblegane miejsca, by dostrzec codzienne życie przeciętnego miasteczka. To moim zdaniem stanowi o wielkiej wartości tego miejsca, gdyż oprócz sztucznych, wykreowanych wyłącznie na potrzeby turystyki atrakcji, pozwala zobaczyć także prawdziwe życie mieszkańców Turcji i przy okazji dostrzec, jak niewiele różni się ono od naszego.