Zakończeniem naszego wakacyjnego pobytu w Słowenii była wycieczka wokół Alp Julijskich. Poprzednie dni spędziliśmy w górach, wychodząc m.in. na Triglav, a teraz chcieliśmy zobaczyć góry z dołu. Choć nie tylko góry, bo i wokół nich atrakcji nie brakuje. Całodzienną wycieczkę odbyliśmy z Bledu, jednego z najbardziej znanych miejsc w Słowenii.
Rano podjechaliśmy nad jezioro, żeby zobaczyć „pocztówkowy” widok ze Słowenii czyli wyspę z kościołem na Jeziorze Bled. Szybko jednak stało się jasne, że poranek to nie jest najlepszy czas na jego oglądanie. A przynajmniej nie z tego miejsca. Patrzyliśmy pod słońce i za wiele nie zobaczyliśmy. Stwierdziliśmy więc od razu, że wrócimy tu jeszcze raz wieczorem.
Najpierw skierowaliśmy się w stronę Bohinja i dalej do Kobaridu. To tereny znane jako dolina rzeki Soca. Chcieliśmy tu przede wszystkim zobaczyć piękny wodospad Kozjak. Jednak zanim do niego dotarliśmy pojawiły się pierwsze widoki. Kręta droga wspinała się na górki i przełęcze, wpadała w kolejne dolinki. im wyżej tym piękniej widać było najwyższe partie Alp Julijskich, a szczególnie Triglav. Kiedy kilka dni wcześniej byliśmy na szczycie wszystko otulała gęsta mgła. teraz pogoda się ustaliła, niebo było czyste, słońce paliło. Trójwierzchołkowy szczyt mieliśmy jak na wyciągnięcie ręki. Pojawiły się też bardziej sielskie widoki. Porośnięte lasami i łąkami niższe góry, niewielkie wioski. W zasadzie zatrzymywać trzeba by się co kilka minut. Na to jednak nie mogliśmy sobie pozwolić.
W końcu dotarliśmy do Kobaridu. Znacznie bardziej znana jest włoska nazwa tego miasta, Caporetto. To właśnie tu Hemingway umiejscowił akcję swojej powieści Pożegnanie z bronią. W Kobarid znajduje się jedno z największych mauzoleów włoskich żołnierzy z okresu I wojny światowej. Toczące się w dolinie Socy walki pochłonęły kilkadziesiąt tysięcy ofiar. Po I wojnie światowej tereny te należały do Włoch i na górującym nad doliną wzgórzu zbudowano ogromne mauzoleum. Przeniesiono do niego szczątki żołnierzy włoskich z całej doliny, od Przełęczy Mangartskiej do nizin. Kamienna budowla otacza zabytkowy kościółek św. Antoniego. Obok znajduje się niewielkie Muzeum Wojenne.
Po zwiedzeniu mauzoleum ruszyliśmy do wodospadu Kozjak. Znajduje się on tuż za Kobaridem. Samochód zostawiliśmy na parkingu niedaleko tzw. Mostu Napoleona i dalej poszliśmy już pieszo. Soca płynąca po wapiennym podłożu ma w tym miejscu piękny, intensywnie błękitny kolor. Wygląda jak namalowana. Wodospad znajduje się w lesie. Po drodze do niego zobaczyć można także części umocnień z I wojny światowej. Najpierw trafiliśmy do znajdującego się pod mostkiem wodospadu Mały Kozjak, a potem weszliśmy w zwężający się wąwóz, który doprowadził nas do samego wodospadu. Jego kolor, umiejscowienie w czymś na kształt groty czy cyrku o skalnych ścianach jest niepowtarzalny. Coś pięknego.
Kozjak był zdecydowanie najpiękniejszym punktem objazdu. W dalszej drodze także trzymaliśmy się częściowo rzeki Soca. Zatrzymaliśmy się nawet żeby spróbować się wykąpać, ale woda była tak zimna, że odważnych brakło. Za to rzeka jest doskonała do spływów kajakowych. My nie korzystaliśmy z tej rozrywki, ale widzieliśmy mnóstwo pływających, zarówno w grupach, jak i indywidualnie.
Popołudniu ruszyliśmy w stronę Boveca i Przełęczy prowadzącej na drugą stronę Alp Julijskich. Przejeżdżaliśmy ją już pierwszego dnia w odwrotnym kierunku, ale teraz nie byliśmy zmęczeni po całodziennej podróży z Polski i mogliśmy się bardziej skupić na widokach. A te były piękne. Alpy Julijskie wznoszą się prawie pionowymi, wapiennymi ścianami, strzelają w górę wielkimi zębami turni. Niezapomniane.
Na deser, po dotarciu do Bledu zostało nam jeszcze jezioro. Słońce zachodziło, ale nadal było gorąco. Ruszyliśmy na punkt widokowy. Prawie biegiem, żeby zdążyć zanim słońce zajdzie. Zdążyliśmy prawie na styk. I mimo tego, że ten widok zna każdy, kto oglądał jakiekolwiek zdjęcia ze Słowenii, to i tak patrzyło się na niego, jak na coś zupełnie nowego. Ostatnie błyski słońca kładły się na tafli jeziora. Wokół było już wieczorowo, lekko różowo, światło łagodne, gasnące. Idealny koniec widokowego dnia.
Booking.com