Mapa Polski usiana jest miejscami związanymi z II wojną światową, w tym z wojną obronną 1939 r. Są one ważnymi przystankami na szlakach turystycznych, a turyści często umieszczają je na swoich trasach. Te najbardziej znane skupione są od Pomorza po środkową część Polski. O walkach w Beskidach mówi się stosunkowo mało, a jeśli to tylko jako drobne wspomnienie w szerszej historii września 1939. Tymczasem to właśnie tu, w Beskidzie Śląskim i Żywieckim można oglądać jedne z najlepiej zachowanych polskich umocnień z tego okresu. Najbardziej znanym miejscem związanym z walkami 1939 r. w Beskidach jest Węgierska Górka niedaleko Żywca.
Wiosną 1939 roku przekonanie, że Europa stoi na krawędzi wojny było już bardzo mocno ugruntowane. Polskie władza zdały sobie sprawę, że polityka Niemiec ma na celu przygotowanie uderzenia, a nasz kraj będzie jednym z pierwszych celów Hitlera. Gdy w marcu 1939 r. nastąpił wymuszony podział Czechosłowacji bezpieczeństwo granicy południowej stanęło pod znakiem zapytania. Rozpoczęto planowanie i budowę umocnień, ale problemy ekonomiczne sprawiały, że prace miały ślimacze tempo. A czas uciekał. Na główny punkt oporu w rejonie granicy z dawną Czechosłowacją wybrano Węgierską Górkę leżącą przy strategicznej drodze w kierunku Żywca. Plan przewidywał budowę 16 schronów bojowych oraz systemu umocnień polowych. O tempie prac świadczy fakt, że do sierpnia udało się wybudować jedynie 4 z nich – Waligóra, Wyrwidąb, Wędrowiec oraz Włóczęga. Nieukończony pozostał schron Wąwóz. Pomimo bardzo marnej infrastruktury punkt oporu został obsadzony przez Kompanię Forteczną pod dowództwem kapitana Tadeusza Semika.
1 września 1939 r. rozpoczęła się wojna. Wojska niemieckie przekroczyły południową granicę Polski, a uderzenie zgodnie z przewidywaniami zostało skierowane na Żywiec i Bielsko – Białą. Trudny, górski teren pozwolił na chwilowe powstrzymanie ataku, ale 2 września rozpoczął się ciągły ostrzał umocnień w Węgierskiej Górce. Schrony uzbrojone były jedynie w lekkie działa, na jednym brakowało kopuły pancernej i ich zdolności obronne były niewielkie. Jednak, szczególnie w początkowej fazie walk obrona była niezwykle zaciekła. Udało się osłabić niemieckie uderzenie i związać część sił w rejonie Węgierskiej Górki. Szybko jednak dały znać o sobie dalsze braki w zaopatrzeniu. W schronie Waligóra zabrakło amunicji i wieczorem musiał się poddać. O dzień dłużej trwała obrona Wędrowca i Włóczęgi. Wydarzenia te weszły do historii pod nazwą Westerplatte Południa, choć skala walk była tu nieporównywalnie mniejsza, a obrona o wiele krótsza niż na Pomorzu. Wzięto jednak pod uwagę determinację obrońców i straceńczą w gruncie rzeczy obronę.
Po II wojnie światowej przez kilkadziesiąt lat schronami w Węgierskiej Górce nikt się nie zajmował. Popadały w ruinę i jedynie czasem trafiali do nich bardziej zdeterminowani turyści. Dopiero koniec XX i początek XXI w. przyniosły większe zainteresowanie tematem. Za sprawą grupy pasjonatów udało się stworzyć w schronie Wędrowiec niewielkie muzeum. Można wejść do wnętrza, zobaczyć jak wyglądało stanowisko obrony oraz zapoznać się z przebiegiem walk. Wokół zgromadzono sprzęt wojskowy, ale są to militaria niezwiązane z walkami w tych terenach w 1939 r. Większość dział jest późniejsza i jedynie uatrakcyjnia ekspozycję. Schron jest dobrze zachowany, a dzięki położeniu przy drodze do Żabnicy także łatwo dostępny. po drugiej stronie Węgierskiej Górki, na zboczach Beskidu Śląskiego, niedaleko szlaku czerwonego na Baranią Górę stoi schron Waligóra. Jest zabezpieczony i posiada nową kopułę pancerną. Nie można jednak wejść do środka, a wszystkie otwory zostały porządnie zasłonięte. Wokół rozmieszczono też zasieki mające imitować umocnienia z 1939 r. Dojście do schrony jest łatwe, ale na zejściu ze szlaku trzeba uważać na stromo opadający teren, gdzie po deszczu może być ślisko. Blisko Waligóry stoi też Włóczęga, ale jest on obecnie częścią prywatnej posesji i jego elementy można dojrzeć jedynie przez ogrodzenie. Ruiny schronu Wąwóz znajdują się przy szlaku czerwonym z Węgierskiej Górki na Abramów. Natomiast schron Wyrwidąb nie istnieje bo tuż po wojnie został wysadzony.
Oprócz Węgierskiej Górki drugim punktem oporu miały być okolice Krzyżowej i Przyborowa w Beskidzie Żywieckim. Tu jednak prace przy budowie schronów były jeszcze mniej zaawansowane w chwili wybuchu wojny. Nie zdążono z nałożeniem kopuł pancernych, beton nie zdążył nawet dobrze stężeć. Dziś schrony te są zapomniane i niewiele osób o nich w ogóle wie. Znajdują się poza szlakami turystycznymi, na zboczach gór, wśród zarośli i w lesie. Dla pasjonatów turystyki militarnej to prawdziwa gratka, ale trzeba też uważać, żeby nie wpaść przypadkiem do jakiejś dziury czy pozostałości wykopu. Dlatego też eksplorowanie takich miejsc powinno się odbywać z dużą ostrożnością. Położenie schronów jest obecnie oznaczone na wielu mapach turystycznych, ale dotarcie do nich wymaga minimalnej przynajmniej umiejętności poruszania się w terenie. Nagrodą za wysiłek będzie samodzielne odkrycie zabytkowych umocnień i satysfakcja z odnalezienia tych zapomnianych obiektów.