Czasy pandemii sprawiły, że zaczęłam szukać możliwości podróżowania bliżej i tam, gdzie można się bez większych problemów dostać autobusem lub pociągiem. Niepewna sytuacja sprawiła, że decyzje podejmowałam w miarę na bieżąco, a długie planowanie wprzód nie za bardzo się sprawdzało. Po co kupować bilet lotniczy na za 2 miesiące, skoro za tydzień mogą zamknąć granice czy wprowadzić kolejne ograniczenia. Ale dzięki temu udało mi się odwiedzić miejsca, na które zwykle brakowało czasu. Jednym z nich była Szwajcaria… Czeska i Saksońska czyli pogranicze czesko- niemieckie między Decinem i Dreznem.
Nie jestem zmotoryzowana więc przede wszystkim patrzyłam na możliwości dojazdu. A te są całkiem niezłe. Z Warszawy da się dojechać autobusem do Liberca, skąd jeżdżą pociągi do Decina. Można też ze Szklarskiej Poręby jechać pociągiem do Liberca i przesiąść się na pociąg do Decina. Pierwszą wersję wypróbowałam jadąc tam, a drugą wracając. Za miejsce wypadowe wybrałam Decin, może nie najpiękniejszy i jakoś super położony, ale świetnie skomunikowany ze wszystkimi miejscami, do których chciałam dotrzeć po obydwu stronach granicy.
Ze względów organizacyjnych komunikacja w tym regionie to wielki atut. Transgraniczna, regularna, pewna i dojeżdżająca do wszystkich miejsc, które mogą interesować turystów. To o tyle ważne, że wiele szlaków ma początek w wąskich dolinach, gdzie parkowanie samochodów jest utrudnione. Dlatego wielu turystów, nawet jeśli przyjeżdża w te rejony samochodami, to na miejscu porusza się autobusami i pociągami. Bardzo wygodna jest też możliwość kupienia całodziennych biletów transgranicznych na pociągi, autobusy i przeprawy przez Łabę. Ułatwia to poruszanie się i nie trzeba za każdym razem martwić się o kupno biletu.
Mając tylko kilka dni na pobyt warto wcześniej starannie wybrać miejsca, które chce się odwiedzić w regionie bo atrakcji jest tu i na 2 tygodnie pobytu. Ja zdecydowałam się na najbardziej znane i spektakularne miejsca, na czele z Bramą Pravcicką, Souteskami i słynnym skalnym mostem Bastei. Na początek jednak, po porannym przyjeździe do Decina i całonocnej podróży wybrałam się na Decinski Sneżnik. Ta niezbyt wysoka góra położona niedaleko miasta ma ładne wychodnie skalne, a z jej szczytu można oglądać dalekie widoki. Wędrówka nie była zbyt męcząca, co mi odpowiadało bo po nocy w autobusie i pociągu energii nie miałam zbyt wiele. Ale warto było, a kwitnące wrzosy tylko dodawały uroku wycieczce. Od razu też przetestowałam w praktyce działanie miejscowej komunikacji i okazało się, że jest dobrze i wszystko jeździ jak trzeba.
Po odespaniu podróży czas na czeską stronę „Szwajcarii”. Pierwszym celem była Brama Pravcicka, jeden z symboli regionu. Niestety, trochę źle wybrałam porę dnia, przez co zdjęcia nie miały prawa wyjść tu dobrze. Okazuje się, że żeby brama była dobrze widoczna i nie pod światło, to trzeba tu być popołudniu. Wcześniej ze wszystkich punktów widokowych skalna brama ustawiona jest niestety pod światło. Ludzi nie było zbyt wielu, szlaki dobrze przygotowane i oznakowane. Na samej wierzchowinie w pobliżu bramy na skały poprowadzono zabezpieczone kładki i zrobiono miejsca widokowe. A z nich podziwiać można usianą ostańcami skalnymi okolicę. Imponujące i wyjątkowo piękne. Cała trasa jest stosunkowo prosta i można ją przejść nawet z dzieckiem.
Drugie miejsce, które chciałam zobaczyć w Czechach to Suoteski czyli wąwozy, które utworzyła w skałach płynąca tędy rzeka. Niezwykle malownicze i mimo ruchu turystycznego nadal wyglądające na dzikie. Częściowo pokonuje się je na łodziach. Spacer przez wąwozy był wyjątkowo piękny, a na koniec mogłam jeszcze przespacerować się po urokliwym Hrensku, najważniejszej z punktu widzenia turysty miejscowości po czeskiej stronie Szwajcarii.
Ostatni dzień pobytu poświęciłam na wycieczkę do Niemiec. Na Drezno tym razem czasu nie miałam, ale koniecznie chciałam zobaczyć słynną Bastei. To most i dawna twierdza położone wśród malowniczych ostańców skalnych nad Doliną Łaby. Wyjątkowo fotogeniczne i imponujące miejsce. Najpierw był pociąg z Decina, potem przeprawa przez Łabę i niezbyt długi spacer z położonego u stóp Bastei miasteczka. Miejsce jest wspaniałe. Monumentalne skalne iglice i grzyby, przepaście, a na tym wszystkim kładki i punkty widokowe. Największe wrażenie robi oczywiście sam most, który można podziwiać z różnych perspektyw. I naprawdę warto podejść na wszystkie okoliczne punkty także dla widoków na okolicę i liczne ostańce. Wracając z Bastei zatrzymałam się jeszcze w miasteczku Koningstein, nad którym góruje twierdza oraz w Bad Schandau. To niewielkie uzdrowisko ma ładne, kameralne centrum, z którego zabytkowym tramwajem można dojechać do położonego w głębi doliny sztucznego wodospadu. Atrakcja może trochę z innej epoki, ale mi się podobało. Po powrocie do Decina zostało jeszcze trochę czasu na wieczorny spacer po mieście.
Pobyt na pograniczu czesko- niemieckim choć krótki, był bardzo atrakcyjny i obfitował w piękne widoki. Na pewno uroku dodawało całej wycieczce to, że było stosunkowo mało turystów i wszędzie dało się dojść i obejrzeć różne miejsca bez wielkich tłumów. Sądzę, że jeśli ktoś szuka jakiegoś malowniczego miejsca niedaleko polskiej granicy, to teren Szwajcarii Czesko- Saksońskiej jest do tego idealny.