Do Rawenny wstąpiliśmy wracając do Polski po pobycie w Apeninach. Nie jest to miasto o oszałamiającej architekturze, gdzie można na długie godziny zgubić się w zaułkach i uliczkach. Wprost przeciwnie. Zabudowa jest raczej dość przeciętna, centrum niewielkie, bardzo zwyczajne. Więc po co tu przyjeżdżać gdy nieopodal jest Bolonia, Ferrara czy Ferrara? Powód jest jeden: mozaiki z okresu od IV do VI w. wpisane na listę UNESCO.
Oczywiście miasto nie będzie się podobać każdemu. Jeżeli ktoś marzy o wspaniałym klimacie włoskich miast z mnóstwem knajpek, sklepików z pamiątkami i piękną zabudową to w Rawennie ich nie znajdzie. Tu zabytki wrzucone są jak rodzynki w ciasto w znacznie późniejszą zabudowę. A i w przypadku tych najstarszych i najcenniejszych trzeba dopiero wejść do środka by stanąć w zachwycie nad kunsztem ówczesnych mistrzów. Bo z zewnątrz ośmiokątny ceglany, bardzo prosty budynek raczej mało kogo zachwyci (no chyba, że znawcę architektury, który dostrzeże jak starą budowlę ma przed sobą).
Dlatego też uznaliśmy, że Rawenna będzie doskonała na kilkugodzinny przystanek w podróży. Zatrzymaliśmy się na dużym parkingu w sąsiedztwie Bazyliki San Vitale i ruszyliśmy zwiedzać. Skąd w ogóle w Rawennie takie, dość niecodzienne jak na Włochy zabytki? Przyzwyczajeni jesteśmy raczej do budowli z okresu starożytnego Rzymu, pełnego średniowiecza, gdzie prądy gotyckie mieszają się z pierwszymi oznakami renesansu, wspaniałymi budowlami odrodzeniowymi czy barokowymi. A tu, w Rawennie zobaczyć można unikalne dzieła wczesnochrześcijańskie. Odpowiedzi trzeba szukać w historii. W 402 r. n.e. do Rawenny przeniósł się dwór cesarza Flawiusza Honoriusza i cesarze rezydowali tu do upadku Cesarstwa Zachodniego w 475 r. W 438 r. stałą się siedzibą arcybiskupów co jeszcze bardziej podniosło jej rangę. Po upadku „Rzymu” Rawennę uczynił swoją stolicą powstałego na jego gruzach państwa Odoakra, a już w 493 r. po pokonaniu Odoakra król Wizygotów Teodoryk przejął miasto. We władaniu Wizygotów Rawenna pozostawała do 540 r. i to właśnie wtedy powstały najważniejsze z jej zabytków.
Rawenna była w okresie schyłkowych Cesarstwa Rzymskiego oraz w czasie panowania Wizygotów ważnym ośrodkiem mozaikarstwa. Kunszt ówczesnych mistrzów można podziwiać w kilku obiektach na terenie miasta. Osiem z nich jest wpisanych na listę UNESCO. W ramach wspólnego biletu można zwiedzać pięć: Mauzoleum Galii Placydii, Baptysterium Ortodoksów, Kościół San Vitale, Bazylikę Saint’ Apolinare Nuovo oraz Muzeum Mozaik. Oprócz nich wielkie znacznie dla rozwoju architektury i sztuki mają Baptysterium Arian i Mauzoleum Teodoryka z kopułą wykonaną z jednego bloku kamiennego (niestety w czasie naszej wizyty były zamknięte).
Te 5-6 godzin jakie mieliśmy w Rawennie w zupełności wystarczyły na spacer po mieście i zajrzenie do najważniejszych obiektów. Ponieważ podróżowaliśmy w połowie października 2020 r. ludzi było bardzo mało. A to było dla nas dodatkowo atrakcyjne. We wnętrzach kościołów i kaplic byliśmy praktycznie sami. To było coś nieprawdopodobnego, móc oglądać te wspaniałe mozaiki bez tłumów.
Zaczęliśmy od Bazyliki San Vitale i znajdującego się po sąsiedzku Mauzoleum Galii Placidy. Tutejsze mozaiki można oglądać w prawie każdym podręczniku do historii. Mi zapadły w pamięć jeszcze w podstawówce i od bardzo dawna chciałam je zobaczyć. Nie da się opisać słowami ich piękna. Pozostaje patrzeć i chłonąć atmosferę. Przechodząc do kolejnych obiektów zachwyt pozostawał. Tym nie można się znudzić (a przynajmniej nie w ciągu tych kilku godzin). Ze ścian spoglądały postaci o nieobecnym wzroku, splatały się łodygi roślin, rozgwieżdżone wykładane mozaiką „niebo” zdawało się wirować nad głowami. Cuda.
Po tej dawce sztuki na najwyższym poziomie miasto wydawało się całkiem przyjemne. Przeszliśmy przez place, wstąpili na dziedziniec średniowiecznego klasztoru otoczonymi arkadami, zjedliśmy pizzę w małej knajpce. I „odwiedziliśmy” Dantego. Jeden z największych włoskich pisarzy pochowany jest właśnie tu, w niepozornej nieco Rawennie. Jego grób stoi bezpośrednio na ulicy i wygląda jak klasycystyczna kapliczka. Zaskoczyło mnie, że tak wielu Włochów przychodzi tu, czeka w kolejce (tak tak, do mozaik kolejki nie było, a do grobu Dantego owszem) by po prostu spojrzeć na znajdujący się w budowli nagrobek.
Rawenna była zwieńczeniem naszego pobytu we Włoszech. Dziwnego wyjazdu w czasach pandemii, ale bardzo udanego. Poruszaliśmy się poza utartymi szlakami, z dala od wielkich miast. Zobaczyliśmy niesamowite widoki w Apeninach, gdzie w zasadzie turystów nie było w ogóle. A pusta Rawenna była tylko dopełnieniem tych wrażeń. Mozaikowy zawrót głowy przed powrotem do domu.
Booking.com