Gdy nie da się jeździć daleko, a kupowanie biletów lotniczych to ruletka zaczynamy myśleć o kierunkach bliższych. Czeska/Saksońska Szwajcaria ciągnęła mnie już dawno, ale jakoś nigdy nie była po drodze. Brakowało czasu wśród planów na dalsze wyjazdy. A teraz, jak znalazł!
Region Czeskiej i Saksońskiej Szwajcarii obejmuje tereny po dwóch stronach granicy, w Czechach i Niemczech. Rozciąga się mniej więcej od Decina pod Drezno. Znajdują się tu Góry Połabskie i tak zwane Łabskie Piaskowce. Są to góry stołowe ze wspaniałymi wychodniami skalnymi oraz wcinającą się głęboko doliną Łaby. Krajobrazy są porywające, a do tego dochodzi świetne zagospodarowanie turystyczne.
Na swoją główną bazę wypadową wybrałam czeskie miasto Decin. Umówmy się, że nie jest to jakaś perła czy szczególnie cenny pod względem zabytków ośrodek. Ale dla mnie miał dwie ważne cechy: jest to lokalne centrum komunikacyjne i da się stąd dojechać w zasadzie w każdy zakątek regionu oraz noclegi są tu znacznie tańsze niż w popularnych miejscowościach turystycznych. Dotarłam tu stosunkowo łatwo komunikacją zbiorową z Polski, a resztę załatwił lokalny system komunikacji, wspólny po czeskiej i niemieckiej stronie granicy. Jak dla mnie rewelacja. Całodzienny bilet pozwala na poruszanie się między Dreznem a Decinem pociągami, autobusami oraz na korzystanie z przepraw przez Łabę.
I właśnie łatwość dotarcia do niemieckiej części Szwajcarii skłoniły mnie do wycieczki. Jej głównym celem była słynna Bastei- kamienny most rozpięty między skalnymi ostańcami. Jeden z pocztówkowych widoków z tego regionu. Znajduje się on nad miejscowością Kurort Rothen.
Od razu po wyjściu z pociągu czekała na mnie pierwsza przeprawa przez Łabę. Promy takie funkcjonują w niemal każdej miejscowości wzdłuż rzeki ponieważ linia kolejowa znajduje się po drugiej stronie od centrów miasteczek. Kilka minut i zaczęłam wędrówkę w górę. Najpierw idzie się brukowanym deptakiem, a następnie wyłożoną kamieniami ścieżką ponad zabudową. Podejście jest męczące i dość strome, ale wygodne. Droga szeroka, bez trudności. Można iść nawet w bardziej twardych i stabilnych sandałach turystycznych. Wędrówka na górę trwa około pół godziny.
Pierwszym miejscem, na które natrafiłam było miejsce po średniowiecznym zamku, które jest obecnie udostępniane jako kompleks punktów widokowych połączonych pomostami i schodami. Jest to jedyne miejsce, gdzie za wstęp należy zapłacić, przy czym 2 EUR jest kwotą na tyle niewielką, że naprawdę warto. Przejście trasy trwa około 15-20 min, ale gwarantuje wspaniałe widoki.
Następnie ruszyłam do największej atrakcji tego miejsca czyli na kamienny most znajdujący się ok. 110 m nad poziomem Łaby. Pierwszą, drewnianą konstrukcję zbudowano tu w 1826 r., a w połowie XIX w. most nad wąwozem Mardertelle przebudowano na kamienny. Roztacza się z niego piękny widok na okoliczne formacje skalne. Cała okolica nazywana jest popularnie Bastei, choć nazwa ta odnosi się w rzeczywistości tylko do jednej skały, stojącej samotnie ponad Doliną Łaby i wyglądającej jak baszta.
Zdecydowanie najlepszy widok na most i skały można podziwiać z zachodniej jego strony. Są tu dwa świetne punkty widokowe gwarantujące niezapomniane widoki. Mnie naprawdę powaliło i jest to jeden z najbardziej malowniczych widoków jakie zdarzyło mi się oglądać w ostatnim czasie.
Osoby, które chcą przedłużyć pobyt mogą skorzystać w sąsiedztwie mostu z restauracji i kawiarni, ale ceny są tu dość wysokie. Cóż… miejsce robi swoje. Co do poziomu nie mogę się wypowiedzieć bo miejsce to mnie nie przyciągnęło. Po spędzeniu kolejnej pół godziny w otoczeniu pięknych widoków zaczęłam wracać na dół.
Dzień po niemieckiej stronie Saksońskiej Szwajcarii uzupełniła mi krótka wizyta w Konigstein oraz w uzdrowisku Bad Schandau. Wybrałam się tu na wycieczkę zabytkowym tramwajem do malowniczego wodospadu Lichtenhainer. Wracając do Czech zatrzymałam się jeszcze w Hreńsku bo będąc tu poprzedniego dnia nie zdążyłam zrobić zdjęć zabytkowej zabudowy uzdrowiskowej. A potem już autobus i Decin.
Booking.com