Londyn – tygiel kulturowy

Ciężko w krótkim artykule opisać wszystkie swoje wrażenia po wizycie w jednym z największych, a przede wszystkim najbardziej znanych miast w Europie, które niczym magnes przyciąga ludzi z całego świata. Zarówno na stałe jak i na trochę. Udało mi się spędzić w tym niezwykłym mieście trochę czasu, myślę jednak, że tylko w niewielkim stopniu udało mi się z nim zapoznać.

Nie warto pisać, że jest drogo bo to wiedzą chyba wszyscy. Paradoksalnie najtańszy jest tu przylot. Nikt nie powinien mieć problemów ze znalezieniem taniego połączenia lotniczego i to z różnych miast w Polsce. A przy odrobinie wprawy można jednak zwiedzać Londyn i nie pozostawić sobie w kieszeni głębokiej dziury budżetowej.

Już sam spacer po mieście jest niemałym przeżyciem, a przecież to nic nie kosztuje. Pierwsze wrażenie było dla mnie jednak niemiłym zaskoczeniem. Idąc sobie chodnikiem, mija się liczne budki telefoniczne. Niestety ten uwielbiany przez turystów element krajobrazu jest notorycznie dewastowany. Z racji postępu technologicznego, nikt już ich nie używa do dzwonienia, służą niestety częściej jako śmietnik lub co gorsza publiczne toalety. Nie lepiej jest ze skrzynkami pocztowymi – przed wrzuceniem tam kartki pocztowej lepiej dwa razy upewnić się czy jest ona czynna, a najbezpieczniej jest wysyłać je bezpośrednio na poczcie. Spacer na dłuższą metę jest też męczący ze względu na bardzo chaotyczny układ ulic (po Barcelonie był to dla mnie duży szok kulturowy). Na szczęście im dalej i dłużej zapuszczamy się w miasto tym robi się ciekawiej. Artystów ulicznych jest tu istne zatrzęsienie i niektórzy z nich potrafią zrobić naprawdę dobry show. Najbardziej podobały mi się liczne puby, bo choć może tutejsze piwo nie należy do najlepszych, to panująca w lokalach atmosfera jest naprawdę niesamowita, a do tego bardzo przyjazna. Miłe jest też to że piwo zawsze leje się do pełnej szklanki a nie do kreski. Nie ma problemów też z miejscem, nawet w godzinach szczytu, bo można po prostu wziąć piwo w rękę i stać z nim na chodniku przed lokalem. Warto też wspomnieć, że tutejsi policjanci są też wyjątkowo wyrozumiali dla ludzi wracających nocą z imprezy.

Jednym z wielu bogactw współczesnego Londynu jest szeroka oferta kulturowa. Wystawy stałe w najważniejszych państwowych muzeach są dostępne za darmo. British Museum, National Portret Gallery, Natural History Museum, – to tylko niewielka część darmowych atrakcji. Od dinozaurów przez średniowiecze po sztukę współczesną. Tak naprawdę można spędzić całe dnie zwiedzając wyłącznie muzea. Jeśli więc mamy niewiele czasu, to warto zaplanować sobie wszystko przed wyjazdem. Obiekty wpisane na listę UNESCO, czyli twierdza Tower i opactwo Westminster są już niestety płatne.

Jeśli poskromimy węża w kieszeni, to warto udać się do dzielnicy West End i zapoznać się z bogatą ofertą tamtejszych musicali. Miałem okazję być na jednym z takich przedstawień i bardzo mi się podobało. Trudno gdzie indziej o tak wysoki poziom tego rodzaju rozrywki.

W Londynie można skosztować chyba każdej możliwej kuchni świata. To chyba największa zaleta wielokulturowości tego miejsca. I dobrze bo tradycyjna kuchnia brytyjska jest naprawdę okropna. Do wyjątków można zaliczyć jedynie biszkopty, herbatę i najbardziej chyba wyeksploatowane danie – rybę z frytkami. Mimo to warto skosztować tego rarytasu nie tylko ze względu na selfik do portfolio, ale także dlatego, że oferta ryb jest szeroka i można popróbować gatunków które nie występują na naszych rodzimych patelniach.