Koszyce (słow. Košice, węg. Kassa) są drugim co do wielkości miastem w Słowacji i chyba nawet najpiękniejszym. Posiada długą i burzliwą historię, w której wielokrotnie przechodziły z rąk do rąk: początkowo były węgierskie gdzie jako jedne z pierwszych otrzymały prawa miejskie, potem po stuleciach wspaniałego rozkwitu, głównie za sprawą handlu (w tym również win tokajskich) i rzemiosła, nastąpił upadek z powodu licznych wojen i pożarów. Miasto jednak podniosło się ponownie, a w dwóch ostatnich wojnach światowych nie ucierpiało zbyt mocno. Już po pierwszej wojnie światowej Węgry utraciły miasto na rzecz Czechosłowacji i nie udało się już go odzyskać. W tym czasie nastąpił też znaczny odpływ ludności węgierskiej i dziś żyje tam ich bardzo niewielu.
Świadectwa dawnej wielokulturowości widoczne są nadal chociażby w świątyniach. Dominują co prawda kościoły katolickie, jednak można tu również spotkać cerkwie prawosławne obrządku greckiego, kościół ewangelicki oraz ocalałą przez ostatnią wojnę synagogę – jedną z największych w tej części Europy. Na starówce zwraca też uwagę charakterystyczny rynek o dość nietypowym, długim, wrzecionowatym kształcie. W centralnym jego punkcie znajduje się katedra św. Elżbiety – jedna z najpiękniejszych świątyń na Słowacji. Można długo opowiadać o tej niezwykłej budowli, jednak i tak największą furorę robi jeden z „rzygaczy” czyli zakończenie rynny tutaj wykonano go w kształcie kobiety, którą miała być żona głównego budowniczego. Sądząc po tym jak ją zobrazował, to raczej nie była mu wdzięczna. Warto wdrapać się na wieżę i podziwiać całość miasta z góry. Przyjemnie jest się przejść deptakiem wśród licznych fontann (w tym jedna muzyczna) i kawiarni. Ciekawostką jest rynsztok, który biegnie przez środek ulicy. Na szczęście woda która nim płynie jest czysta. Na koniec warto zajrzeć do podziemi, w tym katakumb. Nie są może one tak efektowne jak w Brnie, ale i tak warto je zobaczyć.
W 2013 r. Koszyce były Europejską stolicą kultury. Nic dziwnego bo oferta kulturowa miasta jest naprawdę imponująca. Rok w którym miasto pełniło tą funkcję został naprawdę dobrze wykorzystany. Oprócz odświeżenia istniejących powołano kilka nowych w tym centrum Kasárne/Kulturpark, zbudowane z imponującą kwotę 24 mln euro. Powstało też wówczas muzeum stali upamiętniającą istniejącą w mieście hutę żelaza – największą na Słowacji.
Najcenniejszym zabytkiem kultury materialnej jest z kolei złoty skarb koszycki. Znajduje się on w położonym na starówce muzeum Wschodniosłowackim. Odkryty jeszcze przed wojną depozyt z XVI w. zawierał aż 2920 złotych monet oraz imponujący dwumetrowy również złoty łańcuch. Skarb doczekał się godnej ekspozycji z imponującymi zabezpieczeniami.
Godną uwagi ciekawostką są ukryte w mieście zabytki architektury drewnianej. Jeśli przypadkiem zabłądzicie w nieciekawych blokowiskach i nagle ujrzycie na jednym z nich… drewniane stodoły, to nie martwcie się o stan waszego wzroku, tak ma być. Za tą efektowną i nietypową instalację odpowiada jeden z lokalnych artystów. Pomysł godny pochwały, aż dziwne że nikt nie wpadł na to gdzie indziej. Innym cennym obiektem jest grekokatolicka cerkiew św. Mikołaja.
Koszyce stanowią również świetną bazę wypadową do wycieczek po okolicy, bo położone są w naprawdę pięknej, pagórkowatej okolicy, sąsiadującą ze Słowackim Krasem, jednym z najpiękniejszych terenów Słowacji i nie tylko, bo takich miejsc nie ma zbyt wiele w całej Europie. U nas najbardziej podobny byłby Ojcowski Park Narodowy. Oprócz spacerów po górach, można zwiedzać również przepiękne jaskinie. Obszar zasłużenie trafił na listę dziedzictwa UNESCO w 1995 r., a w 2000 dodano jeszcze do niego jaskinię Dobszycką.
Lokalna kuchnia jest smaczna, ale raczej nic mi szczególnie nie zapadło w pamięć. Tutejszy browar – Hostiniec, również nie wybija się ponad poziom. Warto zapoznać się za to z ofertą winiarską, bo miast sąsiaduje z tokajskim regionem winnym i tutejsi rzemieślnicy również mają się czym pochwalić. Kaschauer – czyli Koszycanin, to półsłodkie wino i zarazem jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli miasta.