Dalmacja- obraz w błękicie i bieli

Kilkukrotnie zdarzyło mi się na dłużej lub krócej „wpadać” na chorwackie wybrzeże. To powoduje, że poszczególne pobyty nieco się mieszają, zacierają, a szczegóły giną. Pozostają tylko pewne impresje. Obrazy tworzone z połączenia przyrody i kultury. Łączące błękit wody, intensywną zieleń śródziemnomorskich zarośli i bieli kamiennych miast i miasteczek.

Adriatyckie wybrzeże Chorwacji ma bardzo urozmaiconą linię brzegową, z licznymi wyspami, półwyspami i zatokami. Już samo to sprawia, że teren ten jest niezwykle atrakcyjny pod względem krajobrazowym. Jeśli do rozczłonkowanego wybrzeża dodamy jeszcze strome wapienne skały, znajdujące się nieco głębiej na lądzie wapienne pasma górskie takie jak Velebit, zjawiska krasowe oraz śródziemnomorską roślinność to otrzymamy obraz, który z pewnością zachwyci każdego, kto choć w małym stopniu jest czuły na uroki natury. Już sam przejazd krętą drogą wzdłuż Riwiery Makarskiej sprawia, że niemal nie można oderwać oczu od przesuwającego się za oknem widoku.

Chorwację odwiedzałam o różnych porach roku. Fascynujące było przyjrzenie się temu, jak Dalmacja różna jest od wnętrza lądu. Także, a może przede wszystkim klimatycznie. Oddzielający ją od lądu łańcuch górski jest też barierą dla ciepłego i zimnego powietrza. Gdy w Splicie w lutym drzewa pomarańczowe uginały się od owoców, kilkadziesiąt kilometrów dalej, za górami szalała śnieżna burza. Ot taki przeskok z lata do zimy.

Ale Dalmację można, a nawet trzeba podziwiać nie tylko z lądu. Jedno z moich najpiękniejszych wspomnień stamtąd to rejs zwykłym kursowym promem, który zawijał do kolejnych miasteczek wybrzeża i przybrzeżnych wysp. Przed oczami przesuwał się błękit wody ze słonecznymi refleksami, migały kolejne porty, nad którymi wznosiły się kamienne dzwonnice- charakterystyczny punkt niemal każdego z tutejszych miasteczek.

O tym, co warto zobaczyć w Dalmacji można by napisać książkę. I to niejedną. Przyroda, plaże, wyspy, wspaniałe zabytki. Wszystko zależy od tego, czego się szuka. Mnie akurat w mniejszym stopniu interesowało leżenie na plaży. Za to dużo zwiedzałam. I choć w pierwszej chwili mogłoby się wydawać, że tutejsze miasta są takie same, to już po nieco bliższym poznaniu okazuje się, że każde ma swój własny, niepowtarzalny rys. I każde fascynuje, choć w inny sposób. Bo jak porównać starożytny pałac Dioklecjana w Splicie ze splendorem gotycko- barokowego Dubrownika? Czy Stare Miasto w Trogirze z plątaniną uliczek i katedrą z potężnym romańskim tympanonem ustępuje im w czymkolwiek? A może ponad wszystko wybija się kamienna kopuła katedry w Szybeniku? Nie umiem odpowiedzieć. Choć mogę podpowiedzieć, że zafascynował mnie pozostawiany przez wielu na uboczu Zadar. Nieco inny, jakby bardziej „obszerny” i do tego z niespotykanym nigdzie indziej w regionie kościołem – rotundą z IX wieku.

Wiem, że gdziekolwiek pojadę w Dalmacji, zawsze znajdę coś wartego uwagi. A nie zobaczyłam dotąd nawet ćwierci tego, co ma do zaoferowania. I pewnie znowu w głowie pozostaną tylko impresje złożone z wody, słońca, zieleni i bieli kamiennych miast.