Wjeżdżając dziś do leżącego na pograniczu Małopolski i Podkarpacia niewielkiego Biecza trudno sobie wyobrazić, że w średniowieczu oraz w początkach ery nowożytnej zaliczał się on do największych miast w Polsce. Otoczone murami, z zamkiem będącym siedziba starosty było ważnym przystankiem na węgierskim szlaku handlowym. Odwiedzali je także królowie, a w jego historii zapisała się bardzo mocno królowa Jadwiga. Dziś o tamtej świetności świadczą zabytki, które przyciągają wzrok każdego, kto tu przyjedzie lub podróżuje znajdującą się nieopodal trasą z Nowego Sącza w stronę Krosna i Sanoka.
Początków Biecza szukać należy już w X-XI wieku, kiedy to stał tu obronny gród. Z czasem, gdy granice Polski oparły się o Karpaty stał się on ważną strażnicą graniczną oraz ochrona dla przebiegającego w pobliżu szlaku handlowego. Miasto Biecz założone zostało w XIII wieku przez Bolesława Wstydliwego, którego żoną była węgierska księżniczka Kinga. Miejscowa legenda wskazuje jednak innego założyciela. Miał nim być zbój Becz, który uprawiał swój niecny proceder na węgierskim szlaku. Gdy został złapany i postawiony przed sądem w Krakowie nie zdradził, gdzie ukrył swe wielkie skarby. Skazano go na śmierć, ale od katowskiego topora wybawiła go dziewczyna Bietka, która zarzuciła mu na głowę białą chustę. To wydarzenie sprawiło, że zbój się nawrócił i ze zrabowanych pieniędzy ufundował miasto Biecz. Dziś pamiątką po nim jest jedna z kamienic w rynku, nazywana Domem Zbója Becza.
Nie tylko początki Biecza wiążą się z legendami. Okres największej świetności miasta przypadł na XIV – XVI wiek. Miasto cieszyło się wtedy licznymi przywilejami a jego mieszczanie bogacili się na handlu z kupcami podążającymi węgierskim szlakiem. Biecz jako jedno z niewielu miast w Małopolsce posiadał prawo miecza, które pozwalało na wykonywanie wyroków śmierci. Wiązało się to oczywiście z zamieszkiwaniem tu kata. I to właśnie z nim związana jest kolejna legenda, która tak mocno wryła się w powszechną świadomość, że do dziś wielu przewodników opowiada zafascynowanym turystom, że w Bieczu istniała kiedyś szkoła katów. Opowieść ta uwzględniona została nawet przez Andrzeja Waligórskiego w żartobliwym wierszu.
Biecz jako miasto bogate mógł się także pochwalić dobrze funkcjonującą szkołą przy kościele farnym. Jej absolwenci zasilali szeregi studentów Akademii Krakowskiej. Z Biecza wywodził się także jeden z największych uczonych doby renesansu Marcin Kromer. Dziś w domu uważanym za miejsce jego urodzenia znajduje się Muzeum. Nieopodal zaś wyrasta najważniejszy z tutejszych zabytków, gotycki kościół farny pod wezwaniem Bożego Ciała. To najlepszy przykład gotyku w południowej Małopolsce, zachwycający nie tylko dostoją sylwetką ale także wspaniałym wnętrzem z bocznymi kaplicami, które fundowali członkowie miejskich cechów. Na belce tęczowej umieszczono tu rzeźbioną scenę Pasji z aż 7 figurami.
Centrum miasta, jak za czasów średniowiecznych stanowi kwadratowy rynek, otoczony kamieniczkami. Na jego środku stoi gotycki ratusz, z przebudowana w okresie renesansu wieżą zdobią dekoracją sgraffitową. Dziś jej szczyt stanowi doskonały punkt widokowy na miasto i okolicę. W przeszłości wszystkie domy stojące wokół rynku posiadały podcienia, w których rozkładano kupieckie kramy.
Leżący przy szlaku prowadzącym na Węgry Biecz gościł często udających się w tamtym kierunku monarchów. Najczęściej odwiedzała miasto królowa Jadwiga, która ufundowała tu szpital i kościół świętego Ducha. Jak głosi legenda osobiście zajmowała się chorymi i pewnego dnia w osobie nędzarza ukazał się jej sam Jezus. Podobno pozostał tu także odcisk jej trzewika. Dziś budynek szpitala ubogich po latach zaniedbań przechodzi remont i być może odzyska dawny blask.
Pamiątki po dawnej świetności miasta to także mury miejskie z basztami, które w przeszłości strzegły Biecz przed najazdami. Przy murach, na wprost kościoła zobaczyć można także ciekawą kamienicę Barianów-Rokickich, która przez wieki mieściła aptekę, a dziś zbiory Muzeum Aptekarstwa.
Niewielkie, położony miedzy Beskidem Niskim a Pogórzami Biecz jest jednym z miejsc, których nie można pominąć w wędrówkach po tych terenach.