Kiedy przyjeżdżam do jakiegoś miasta, lubię je obejrzeć ze wszystkich stron. Wieże widokowe, kolejki linowe, przejazdy łódką i podziemia, to atrakcje, które wybieram oprócz tradycyjnych spacerów ulicami. A Stambuł pokazał mi się pod tym względem z bardzo ciekawej strony. Pewnie wiele osób kojarzy moment, kiedy James Bond ucieka podziemnym korytarzem wypełnionym wodą. Kolumny podtrzymujące sklepienie wyglądają na bardzo stare, a z wody wyłania się odwrócona głowa mitycznego stwora. To właśnie tam mnie zagnało, a miejsce to Cysterna, która w przeszłości zaopatrywała w wodę pałac bizantyńskich cesarzy.
Za czasów cesarza Justyniana, kiedy Stambuł (nazywany wtedy Konstantynopolem) przeżywał swój rozkwit poczyniono w mieście ogromne inwestycje. Będące u szczytu swojego rozwoju Cesarstwo Bizantyńskie przeznaczało olbrzymie kwoty na rozbudowę stolicy. Justynian zwalczał ostatnie bastiony pogaństwa i fundował nowe kościoły. Za jego czasów wybudowano między innymi trzecią bazylikę Hagia Sophia. Nie zaniedbywano także inwestycji publicznych. Należała do nich budowa systemu cystern, które zapewniać miały dopływ wody na wypadek oblężenia miasta i odcięcia go od akweduktów. Jedną z największych tego typu budowli była Cysterna Bazyliki, powstała na miejscu bazyliki świętego Eliasza, która zaopatrywać miała w wodę pałac cesarski.
Cysterna to podziemne pomieszczenie o wymiarach 143 na 65 metrów, podparte 336 marmurowymi kolumnami. Mogło ono pomieścić nawet 100 000 metrów sześciennych wody. Użytkowane było do połowy XV wieku, kiedy to Turcy po Zdobyciu Konstantynopola uznali wodę z akweduktów za znacznie lepszą. Nie bali się oni oblężenia czy odcięcia od świeżej wody i przestali dbać o stare cysterny. Jednak pamiętała o nich miejscowa ludność, która czerpała wodę ze studni wydrążonych na ulicach. Zainteresował się tym w połowie XVI wieku holenderski podróżnik Gylles, który odnalazł w jednym z domków zejście do podziemi. Obejrzał całe pomieszczenie przy blasku pochodni, a po powrocie do domu opublikował swoje odkrycie na Zachodzie. Jednak bardziej szczegółowe badania cystern nastąpiły dopiero w czasie I wojny światowej, kiedy zeszli do nich niemieccy marynarze stacjonujący w Stambule.
Turcy nie zostawili jednak cysterny samej sobie. Dwukrotnie przeprowadzano jej renowację. Także 2 razy remontowana była ona już w XX wieku, po czym udostępniona została turystom. Wykonano wtedy drewniane pomosty i oświetlenie, a 8 najbardziej zniszczonych kolumn uratowano przed zawalaniem. Ze względu na swój tajemniczy klimat Cysterna stała się plenerem w filmie z cyklu przygód agenta 007, Pozdrowienia z Moskwy. Opisał ją też Dan Brown w książce Inferno.
Cysterna Bazyliki należy niewątpliwie do najbardziej niezwykłych obiektów w Stambule. Jej dno wypełnia woda, w której pływają ryby. Całe pomieszczenie podświetlone jest punktowo, ciepłym żółtym światłem, które wydobywa z mroku rzędy kolumn. Pochodzą one z różnych rozbieranych za czasów Justyniana budowli. Największe zaciekawienie budzą podstawy dwóch kolumn, znajdujących się w tylnej części pomieszczenia. Kolumny te opierają się na potężnych odwróconych głowach Meduzy. Legenda mówi, że zostały one tak ustawione na polecenie samego Justyniana I, wielkiego orędownika chrześcijaństwa i tępiciela przejawów starych religii. Rozkazał on umieścić potężne głowy w najdalszej części cysterny i dodatkowo odwrócić. Po zalaniu wodą miały być one niewidoczne dla nikogo i ulec zapomnieniu.
Stambuł mnie zafascynował swoją różnorodnością, mieszaniem się wpływów europejskich i azjatyckich. Ale żadne inne miejsce nie przemówiło tak mocno do mojej wyobraźni jak Cysterna Bazyliki.