Lubię miejsca, gdzie turystów jest niewielu. Od kilku lat Bieszczady stają się coraz bardziej zatłoczone. Ale wystarczy ruszyć się nieco dalej na północ i znajdujemy się w innym świecie. Lasy, puste doliny, mało ludzi. Bajka. Miło się wędruje pogórzańskimi bezdrożami i ścieżkami. Ale lubię też jechać w Bieszczady przez Pogórze Przemyskie. Trasa jest dość wolna, kręta, ale bardzo malownicza. I z wieloma możliwościami zwiedzania ciekawych zabytków.
Niemal na całej długości opisywana trasa prowadzi drogą krajową numer 28. Wyjeżdżamy nią z Przemyśla na zachód, wzdłuż Sanu. Na wyjeździe z miasta, nieopodal stadionu Polonii mijamy bramę forteczną, należącą do Twierdzy Przemyśl oraz wyciąg narciarski na wzgórze Zniesienie. Tuż za wyciągiem można skręcić w wąską dróżkę w lewo i dojechać nią na wzgórze Kruhel, gdzie znajdują się pozostałości po 3 fortach Twierdzy. Jadąc dalej można też zboczyć do Kruhela Wielkiego, gdzie znajduje się ciekawa XVII wieczna drewniana cerkiew.
Poruszając się drogą numer 28 po około 4 kilometrach od granic Przemyśla wjedziemy do miejscowości Prałkowce. Po prawej stronie stoi tu murowana dawna cerkiew grekokatolicka. Obecnie jest to kościół parafialny, w którym przechowywana jest przywieziona z terenów dzisiejszej Ukrainy ikona Matki Bożej Zbaraskiej.
Gdy droga zejdzie na sam brzeg Sanu, w miejscowości Dybawka wypatrywać można po lewej stronie pod lasem schronów z Linii Mołotowa. Miłośnicy fortyfikacji mogą zjechać w kierunku Tarnawców i tam przy niebieskim szlaku szukać dalszych umocnień.
W ten sposób dojeżdżamy do Krasiczyna. To jedna z najważniejszych turystycznie miejscowości w pobliżu Przemyśla. Po prawej stronie za murem pokazuje się gęsty park. Skrywa on wspaniały renesansowy zamek Krasickich i Sapiehów. Zdecydowanie warto zatrzymać się tu na trochę, pójść na spacer i zobaczyć dziedziniec zamkowy ozdobiony dekoracjami sgraffito.
Za Krasiczynem droga zakręca na południe. Wjeżdżamy w porośnięty lasami obszar centralnej części Pogórza Przemyskiego. Miejscowości nie ma tu prawie wcale. Kilka niewielkich wiosek jest w zasadzie niewidocznych. Są za to lasy. Gęste i dzikie. Zatrzymując samochód przy jednej z wielu bocznych dróg gruntowych można udać się na krótki spacer. Docieramy w ten sposób w okolice wzgórza Krępak. Szosa tworzy tu ostre serpentyny. Przed ich rozpoczęciem w prawo odchodzą dwie ścieżki przyrodnicze po rezerwacie Krępak.
Zjeżdżamy w dolinę i w nieco bardziej zaludnione okolice. Przed nami Bircza, największa miejscowość w tej części Pogórza. Niegdyś miasto rozwijające się dzięki rodzinie Humnickich. Ich pałac podziwiać można w centrum wsi. Główna część Birczy leży nieco na bok od głównej drogi i jeśli chcemy do niej zajechać musimy odbić w lewo.
Za Birczą znów zaczynają się pustkowia. Tylko lasów jest mniej. Pojawiają się za to rozległe odsłonięte tereny, z których rozciągają się ładne widoki. Zjeżdżamy do Kuźminy, gdzie droga 28 łączy się z wojewódzką trasą do Krościenka. Przy skrzyżowaniu stoi dawna drewniana cerkiew, użytkowana dziś jako kościół. Stąd już tylko kilka kilometrów dzieli nas od Tyrawy Wołoskiej. Zachowała ona układ niewielkiego miasteczka, którym w przeszłości była. Zwracają uwagę domki ustawione wokół rynku oraz barokowy kościół.
Zaczyna się teraz najciekawsze widokowo część trasy. Strome serpentyny wyprowadzają na Góry Słonne. Przez Przełęcz Przysłup przejeżdżamy na ich południowe zbocza. Tu zakręty są jeszcze ostrzejsze. Nic więc dziwnego, że jest to teren rozgrywania jednego z etapów mistrzostwo polski w rajdach samochodowych. U podnóża gór mijamy niewielką wioskę Wujskie, z barokowym kościołem. Kolejne 2 kilometry i jesteśmy w Załużu.
Tu opuszczamy wygodną drogę nr 28 i zjeżdżamy w lewo. Droga biegnie wzdłuż Sanu. Po około 3 kilometrach, po prawej stronie na ostrym zakręcie znajdziemy niewielki parking. Wychodzi z niego ścieżka spacerowa na szczyt góry Sobień, gdzie wznoszą się ruiny zamku Kmitów. Można także poszukać ruiny kolejnych bunkrów z linii Mołotowa znajdujących się u podnóża góry, przed zakrętem.
Ostatni odcinek trasy to przejazd wzdłuż Sanu. Malownicza droga opiera się z jednej strony o wzgórza, z drugiej o stromy brzeg rzeki. W miejscowości Monasterzec zobaczyć można drewnianą cerkiew z trzema kopułami. W ten sposób docieramy do Leska, niewielkiego miasta na północnym skraju Bieszczadów. Warto zobaczyć tutejszą XVI wieczną synagogę oraz cmentarz żydowski z jednymi z najstarszych w kraju nagrobkami.
Niby to trasa niedługa. Przejazd bez przystanków trwa około półtorej godziny. Ale zdarza mi się spędzać na niej i pół dnia. Spokojnie, zaglądając do znanych już wcześniej miejscowości, które za każdym razem odkrywam na nowo.
Booking.com