Matera to niesamowite miasto wykute w skałach położone w południowej części Włoch, na trasie pomiędzy Bari i Neapolem. Chyba tylko dlatego, że nie jest ono na typowej trasie turystycznej we Włoszech nie jest to jedno z popularniejszych miejsce w tym kraju.
Matera jest uważana za jedno z najstarszych miast świata. Była niegdyś stolicą regionu Lukania (to potoczna nazwa regionu Bazylikata). Założona została wokół głębokiego wąwozu rzeczki Gravina stanowiącego naturalny podział pomiędzy dwoma antycznymi dzielnicami: „Sasso Barisano” i „Sasso Caveoso”. Archeologicznej dokumentacji potwierdza obecność w Materze ludzi już od czasów paleolitu.
Matera słynna jest przede wszystkim z Sassi – obejmującej unikatowe domostwa i groty drążone w skałach i wąwozach, gdzie jeszcze do niedawna mieszkali ludzie.
W dzielnicy mieszkali głównie ubodzy chłopi i jaskinia podzielona była na dwa pomieszczenia: mniejsze dla drobnych zwierząt gospodarskich i na narzędzia rolnicze, większe – dla wieloosobowej rodziny oraz konia i kur. Te ostatnie trzymano pod łóżkiem; malutkie dzieci spały w dolnej szufladzie komody. Źródłem światła i powietrza były drzwi i maleńkie okienko nad nimi. Pod podłogą niemal każdego mieszkania była wykuta ogromna cysterna na deszczówkę, która spływała kanałami po dachach, ścianach i ulicach. Ściekami chlustano w dół, do rzeki, wprost po ścianie parowu, a kto nie miał doń łatwego dostępu, korzystał z usług człowieka ciągnącego na wózku beczkę z nieczystościami. Elektryczności albo nie było, albo świeciła tylko jedna żarówka, podłączona do instalacji ulicznej (bez oddzielnego włącznika). Panowała tu wilgoć, brud i rozprzestrzeniały się choroby.
Jednak w latach 50-tych włoskie władze, chcąc polepszyć warunki życia mieszkańców, przeprowadziły przesiedlenia do nowych domów zbudowanych na obrzeżach Matery. Niestety, nie zadbano aby dawni sąsiedzi mieszkali nadal obok siebie i ludzie bardzo często wracali na noc do swoich dawnych domostw, a o poranku policja znowu ich eksmitowała. Przez 30 lat Sassi stały puste, aż w 1986 r. wydano prawo, które pozwalało wziąć nieruchomość w dzierżawę na 99 lat, za darmo, pod warunkiem że się ją odrestauruje (plus zwrot do 60 proc. kosztów remontu). W 1993 r. Sassi, to unikatowe w skali światowej centrum miasta, a dla miejscowych wstydliwe świadectwo zacofania południa Włoch, wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Na spacer po Sassi warto wybrać się i w dzień i w nocy, bo to zupełnie inne miasto w tym czasie. My przyjechaliśmy do Matery późnym wieczorem i po krótkim poszukiwaniu lokum, gdy już rozpakowaliśmy bagaże, wyruszyliśmy zwiedzać miasto. Weszliśmy w pierwszą wąską uliczkę i od tej pory znaleźliśmy się w zupełnie innym świecie. Kręte uliczki, maleńkie domki w skałach, czasami oświetlone lampami. Pełno schodków, zakątków i cały czas widok na miasteczko. Byliśmy tam w marcu, więc turystów prawie nie było, podczas całego wieczornego zwiedzania napotkaliśmy może kilka osób a i to może mieszkańcy a nie turyści. W zaułkach jakieś młode parki przytulały się w półcieniu a z okien domów dobiegały gwarne rozmowy przy kolacji. Miasteczko było półsenne i tajemnicze.
Oczywiście w pewnym momencie zgubiliśmy się w tych uliczkach, ale nad miastem cały czas góruje oświetlona wieża kościelna, więc wystarczy kierować się na nią, a zawsze dojdziemy do domu:) Miasteczko na tyle małe, że godzina wystarczy na spacer po nim.
Rankiem, w promieniach mocnego słońca ponownie wyruszyliśmy zwiedzić miasto. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy zobaczyliśmy położenie. Nocą wszystko spowite było w ciemnościach, rano ukazała się nam dolina i przepiękne okolice wokół miasta. Białe miasteczko aż raziło w oczy a kontrastując z błękitnym niebem zachwyciło nas ponownie. Teraz mogliśmy dokładnie przyjrzeć się białym domostwom, gdzie wszędzie na dachach porobione są ogródki, suszy się pranie a na podwórkach jest gwarno i radośnie. Wielopoziomowe domostwa wykopane w zboczach parowu, zachwycają tym, że dachy są zarazem ulicami i placykami domów wyżej położonych. Na krańcach Sassi można zobaczyć opuszczone groty, gdzie widać wyraźnie, że jeszcze niedawno tętniło tam życie. Teraz to tylko zarośnięte jaskinie w skałach.
Matera może poszczycić się też ponad setką kościołów wykutych w skałach w mieście i okolicach. Niestety w mieście można ich zwiedzić zaledwie kilka, m.in. Santa Lucia alle Malve, Santa Maria de Idris, S. Giovanni in Monterrone, Convincio di S. Antonio, Santa Maria de Armenis i Santa Barbara. Są do siebie bardzo podobne i przeważnie zdobione freskami, pięknymi, jednak bardzo zniszczonymi.
Prócz Sassi Matera ma jeszcze katedrę z XIII w. z barokowym wnętrzem (obecnie w remoncie), stojącą na placu zamienionym w parking. Ma piękny kościół San Giovanni Battista (jedyny ładny w mieście, jak twierdził nie bez racji nasz adwokat) z XIII w., w XVIII w. przebudowany, ale z zachowaniem motywów romańskich. Ma muzea, pałace, podziemia pod placem Vittorio Veneto… Wszystko w dzielnicy Civita. Jest jeszcze XVI-wieczny zamek, Castello del Conte Tramontano (od lat w remoncie). Ale tak naprawdę wszystko to stanowi tylko dodatek do Sassi…
Warto zatem zjechać z głównego szlaku nadmorskiego i odwiedzić Materę w głębi lądu, choćby na jeden dzień, ale noc w Materze to także niesamowite przeżycie.
Jako ciekawostkę warto dodać, że właśnie tam kręcono wiele scen do „Pasji” Mela Gibsona, ponieważ miasto bez specjalnych zabiegów odgrywało dawną Jerozolimę.
Dojazd do Matery:
Najbliższa stacja kolejowa to Ferrandina (około 30 km od Matery). Samochodem można się dostać do Matery autostradą A14 Bologna – Taranto, a potem skręcając w SS99.