Zamek w Niedzicy

Na skale wznoszącym się ponad taflą Jeziora Czorsztyńskiego stoją dostojne mury zamku Dunajec w Niedzicy. To jeden z najbardziej malowniczo położonych zamków w Polsce. Dodatkowego kolorytu nadała mu budowa zbiornika na Dunajcu. Wcześniej warownia górowała nad doliną rzeki. Po drugiej stronie zalewu widać ruiny zamku czorsztyńskiego. Położone tak blisko siebie warownie należały w przeszłości do różnych państw. Inne były też ich historie i z nimi wiąże się ich obecny stan zachowania. Zamek Dunajec zamieszkiwany był nieprzerwanie od średniowiecza aż do II wojny światowej. Właśnie temu zawdzięczamy jego doskonały stopień zachowania.

Pierwsze wzmianki o istnieniu zamku Dunajec należącego do węgierskiego rodu Berzeviczych pojawiają się w XIV wieku. Był on warownią graniczną, wielokrotnie najeżdżaną i obleganą przez obce wojska. W ręce polskie trafił w początkach XVI wieku kiedy to król Jan Zapolya przekazał go Hieronimowi Łaskiemu. Łascy gospodarzyli tu przez kilkadziesiąt lat. Z czasem jednak, na skutek zubożenia musieli dobra niedzickie zastawić i sprzedać. Kupiła je węgierska rodzina Horvathów, która władała tu do połowy XIX wieku. Były to rządy bardzo uciążliwe dla miejscowej ludności. Wzrósł ucisk feudalny, a właściciele za nic mieli reformy Wiosny Ludów zmierzające do złagodzenia obowiązków pańszczyźnianych. Następcy Horvathów – Salomonowie utrzymywali pańszczyznę aż do 1929 roku, co jest niechlubnym rekordem na ziemiach polskich. Ostatnia węgierska właścicielka zamku opuściła Niedzicę w 1943 roku i przeniosła się do Budapesztu.


Przepięknie położona budowla składa się z zamku dolnego i górnego. Dolny stanowił dawniej mieszkania służby oraz zaplecze gospodarcze. Natomiast w zamku górnym mieszkali właściciele. Znajdowała się tu także zbrojownia. Obronny charakter zapewniały wysokie mury, baszty oraz wieże. W XIX wieku część pomieszczeń zamku górnego przerobiono na więzienie. Trafiali tu niepokorni chłopi, którzy odmawiali wypełniania powinności pańszczyźnianych oraz buntownicy. Na zamku odbywały się także słynące z surowości sądy.

Dziś niedzicki zamek udostępniony jest dla turystów. W salach zamku górnego zawiedzać można ekspozycje poświęcone jego przeszłości oraz historii rodzin nim władających. Z zamkowych pomieszczeń i tarasu widokowego oglądać można ponadto wspaniałe panoramy jeziora Czorsztyńskiego. Natomiast zamek dolny zaadaptowany został na hotel. W położonych kilkadziesiąt metrów od zamku dawnych zabudowaniach gospodarczych zlokalizowano wystawę dawnych pojazdów konnych.

Zamek w Niedzicy ma także swoja wielką tajemnicę. Jest nią wciąż niewyjaśniony przekaz o ukrytym tu legendarnym skarbie Inków. Ta nieprawdopodobna historia ujrzała światło dzienne dzięki pisarzowi i dziennikarzowi Jalu Kurkowi.

W 1946 roku przyjechał do Niedzicy tajemniczy człowiek. Przestawił się jako Andrzej Benesz z Bochni, spadkobierca węgierskiej rodziny Berzeviczych. Dzięki posiadanym licznym starym dokumentom otrzymał zgodę na poszukiwania w zamku ukrytej rodzinnej pamiątki. Na podstawie dawnych zapisków odszukał i wydobył z ukrycia ołowianą tubę. Jednak wbrew oczekiwaniom, nie było w niej klejnotów a jedynie dziwne sznurki z supełkami.

W dziwnym znalezisku dopatrzono się tajemniczego pisma Inków – kipu. Dalsze badania doprowadziły do odtworzenia niezwykłej historii jego pojawienia się w Niedzicy.

Sięga ona jeszcze czasów panowania w Niedzicy rodziny Berzeviczych. W niejasnych okolicznościach Sebastian Berzeviczy miał poślubić pochodzącą z dzisiejszego Peru Indiankę. Ich córkę Uminę wydano za mąż za ostatniego przywódcę Inków Tupaca Amaru. Uciekając z Ameryki Środkowej przed niechybną śmiercią, Umina z synkiem Antoniem trafiła do Niedzicy. Jednak zginęła tu zasztyletowana, a chory Sebastian powierzył swego wnuka opiece krewnego Wacława Berzeviczy – Benesza. Dokument spisany w 1797 roku, oprócz przekazania obowiązków mówi także o skarbach Inków i miejscu ich ukrycia. Mapą i wskazówka miało być właśnie spisane pismem węzełkowym kipu odnalezione przez Andrzeja Benesza w niedzickim zamku.

Ta fascynująca historia nie doczekała się jednak rozwiązania. Benesz pragnął zachować wszystko w tajemnicy. Nie udało się a po wydostaniu się informacji do gazet z archiwum w Krakowie zniknęły wszystkie dokumenty dotyczące ukrycia skarbu. W latach siedemdziesiątych Andrzej Benesz zginął w wypadku samochodowym, a poszukiwacze sensacji zastanawiają się do dziś gdzie też mogły zostać ukryte inkaskie kosztowności.


Booking.com