Z Hańczowej do Bartnego w Beskidzie Niskim

Przejście Głównym Szlakiem Beskidzkim z Hańczowej do Bartnego to propozycja wycieczki przez samo serce Łemkowszczyzny. Trasa może zostać pokonana jednego dnia lub podzielona na dwie części. Ta druga opcja pozwala dodatkowo na zwiedzenia okolic szlaku, które obfitują w niezwykle cenne zabytki.

Długość: 27 km

Czas przejścia: 11 godzin

Przebieg: Hańczowa – Kozie Żebro – Regetów – Rotunda – Zdynia (Ług) – Popowe Wierchy – Krzywa – Wołowiec – bacówka w Bartnem

Początek trasy znajduje się w Hańczowej, miejscowości położonej przy drodze z Uścia Gorlickiego do uzdrowiska w Wysowej. Można tu łatwo dotrzeć z Gorlic czy położonej przy głównej drodze Ropy. Już na początku wędrówki napotykamy pierwszy z ważnych zabytków – cerkiew drewnianą w Hańczowej. Jest ona dziś wykorzystywana przez wiernych wyznania prawosławnego, a w sezonie udostępniana turystom w ramach akcji „Otwarty Szlak Architektury Drewnianej”. Po obiekcie w bardzo ciekawy sposób oprowadza żona miejscowego proboszcza.

Za cerkwią szlak przekracza Ropę i kieruje się wzdłuż potoku Markowiec. Dobrze jest pilnować tu oznaczeń szlaku ponieważ odcinek obfituje w liczne drogi zrywkowe. Około półtora kilometra od Hańczowej szlak opuszcza drogę i zaczyna wspinać się ostro w górę. Wchodzimy na Kozie Żebro i zaczynamy się przekonywać dlaczego te okolice nazywane są Hańczowskimi Górami Rusztowymi. Podejście jest strome i męczące. Po wyjściu na grzbiet odnajdujemy także znaki szlaku zielonego i wraz z nimi wychodzimy na szczyt. Z niewielkich przecinek roztaczają się stąd ograniczone mocno widoki na południowy zachód.

Zejście w kierunku Regetowa jest równie strome i niemniej męczące. Należy tu szczególnie uważać, zwłaszcza po opadach deszczu, kiedy łatwo o poślizgniecie i skręcenie nogi. W ten sposób docieramy w dolinę Regetówki. Dziś ta jej część jest właściwie pusta. Miejscowość ze słynną stadniną koni ulokowała się poniżej. Wychodzimy na niedawno pokrytą asfaltem drogę i po kilkudziesięciu metrach natykamy się betonową tablicę wskazującą dojście do cmentarza z I wojny światowej na Rotundzie. Skręcamy w lewo, przekraczamy potok i znajdujemy się na terenie działającej latem studenckiej bazy namiotowej. To dobre miejsce na odpoczynek, a gdy działa baza można tu zawsze dostać za darmo herbatę z miętą. Jeśli zdecydujemy się podzielić trasę na części jest to też miejsce, gdzie można zanocować, a pozostałą część dnia przeznaczyć na spacer w górę niezwykle malowniczej doliny Regetówki.

Nad Bazą szlak zaczyna znów wspinać się ostro w górę na Rotundę. Góra została nazwana tak ze względu na swój kształt. Na szczycie znajduje się jeden z bardziej spektakularnych cmentarzy z I wojny światowej w Beskidzie Niskim. Zaprojektowane przez Dusana Jurkovica drewniane gontyny zostały niedawno odremontowane i wznoszą się wysoko ponad wierzchołki drzew. To dobre miejsce na odpoczynek.

Szlak schodzi teraz nieco łagodniejszym zboczem do przysiółka Zdyni, Ług. Działa tu nieźle zaopatrzony sklep spożywczy. Jeżeli decydujemy się podzielić trasę na dwa dni, warto podejść na południe do samej wsi i zobaczyć tutejszą cerkiew oraz znajdujący się na cmentarzu nagrobek łemkowskiego świętego Maksyma Sandowycza. Na co dzień Zdynia jest spokojną i nieco senną miejscowością. Ożywia się w drugiej połowie lipca, kiedy na coroczną Watrę zjeżdżają tu Łemkowie ze wszystkich stron świata.

Po przekroczeniu szosy w kierunku dawnego przejścia granicznego w Koniecznej wchodzimy teraz na dość długi ale niski grzbiet Popowych Wierchów. Jest on mocno pocięty leśnymi drogami, a w lesie często napotykamy ścinki drzew. Idzie się tu jednak szybko. Po przekroczeniu grzbietu docieramy w dolinę kolejnej wsi. Tym razem jest to Krzywa. Jej centrum znajduje się nieco na północ od szlaku. Wzrok przyciąga kopuła cerkwi. Warto także udać się nieco dalej i zobaczyć pomnik polskich lotników z Halifaxa, który został zestrzelony w tej okolicy latem 1944 roku. Jego historia jest niezwykle ciekawa, a jeszcze do niedawna uważano, że rozbił się tu zupełnie inny samolot. Dopiero dokładne badania doprowadziły do skorygowania błędu. Pomnik otaczają tablice informacyjne przybliżające okoliczności tego zdarzenia.

Za Krzywą szlak staje się znacznie bardziej płaski. Doliną potoku Zawoja przechodzimy do Wołowca, gdzie mieszka znany pisarz Andrzej Stasiuk. Znajduje się tu także jedna z najpiękniejszych łemkowskich cerkwi, która odzyskała w ostatnich latach blask po latach zaniedbania.

Z Wołowca już tylko nieco ponad godzina drogi dzieli nas od bacówki w Bartnem. Można tu zanocować i kontynuować wycieczkę czerwonym szlakiem w kierunku Wątkowej lub zejść asfaltową drogą do szosy w kierunku Gorlic. Niezależnie od wybranej opcji na uwagę zasługują licznie zachowane tu łemkowskie chyże oraz aż dwie cerkwie.


Booking.com