Książek podróżniczych przeczytałam już wiele: nie tylko dlatego, że lubię zwiedzać świat, lecz także po prostu czasami podróżowanie palcem po globusie pozwala obudzić w sobie dziecięce marzenia. Książka „Zabrałam brata dookoła świata” to jedna z najbardziej ekscytujących pozycji, z jakimi miałam ostatnio do czynienia. I podróż, jest tu „tylko” jednym z podjętych tematów, dlatego to idealna i obowiązkowa pozycja dla wszystkich rodziców (tych kochających podróże zwłaszcza).
O tym, że podróżowanie wymaga nie tylko odpowiednich zasobów finansowych, lecz także odwagi i otwartego umysłu nie trzeba nikogo przekonywać. Podróżowanie z dziećmi to dla wielu osób pomysł ekstremalny, zwłaszcza gdy mowa o rocznej wyprawie dookoła świata. Lusia, Wojtek oraz Eliza i Wojciech Łopacińscy, autorzy o bohaterzy książki dokonali tego, co dla większości ludzi wydaje się być sennym marzeniem.
W ciągu roku, zwiedzili 40 krajów, podróżując po Azji, Afryce, Ameryce Łacińskiej i Południowej, zwiedzając nie tylko najbardziej niesamowite zakątki naszego globu, poznając i doświadczając odmienne kultury, ale przede wszystkim budując wzajemne relacje i doświadczając życia, z dala od doczesnych wygód czy konformizmu. W ten oto sposób rodzina nie tylko spełnia swoje największe marzenia, ale też w niezwykle namacalny i momentami bezkompromisowy sposób uczy się swoich wzajemnych uczuć, potrzeb i emocji.
„Zabrałam brata dookoła świata”- Ameryka Południowa, to historia podróży opisana przez Lusię, jej brata Wojtka, mamy Elizy i taty Wojciecha. To cztery czasami bardzo różne spojrzenie na te same rzeczy, odmienny sposób doświadczania tego, co rodzina doświadcza na drodze swojej podróży. I to kolejny niezwykle istotny aspekt tej książki: uwidocznia nam, dorosłym to, co oczywiste a o czym często lubimy zapominać, zwłaszcza w relacjach z naszymi dziećmi: każdy z nas, niezależnie od wieku ma prawo do przeżywania i wyrażania swoich własnych emocji na swój sposób.
Wreszcie najbardziej oczywisty aspekt opisanej przygody Łopacińskich: podróżowanie to prawdziwa przygoda. To nieoceniona ilość dźwięków, pejzaży, zapachów, smaków i ludzkich historii. To cudowni ludzie spotkani w Limie czy boskie pejzaże Valparaiso. To także „najbardziej różowe flamingi na świecie” wypatrzone w Laguna Colorada.
Opowieści zapisane w „Zabrałam brata dookoła świata” to historie rozpalające wyobraźnię i pobudzające apetyt na podróże. Więcej Wam nie zdradzę…tylko zapraszam was do lektury i podróży nie tylko „palcem po globusie”.