Bieszczady z roku na rok przyciągają coraz więcej turystów. A, że szlaki z gumy nie są, to w najbardziej popularnych miejscach w sezonie napotkać można prawdziwe tłumy. Tak jest między innymi na szlaku z Wołosatego bezpośrednio na Tarnicę. Jednak, jeśli ktoś nie boi się nieco dłuższej wędrówki, może spróbować wejść na najwyższy szczyt polskich Bieszczad nieco inną trasą i dodatkowo poznać kilka okolicznych szczytów. Trzeba jednak pamiętać, że wycieczka taka zajmuje cały dzień. Jest możliwość jej skrócenia po osiągnięciu Tarnicy przez zejście bezpośrednio do Wołosatego szlakiem niebieskim.
Niemal cała wycieczka (poza krótki odcinkiem wejścia na szczyt Tarnicy) przebiega Głównym Szlakiem Beskidzkim oznaczonym w terenie czerwonymi znakami.
Oznaczenia szlaku w Ustrzykach Górnych najłatwiej zlokalizować w centrum wsi przy placu, z którego odjeżdżają autobusy i busy. Schodzi on tutaj z Połoniny Caryńskiej i wiedzie kilkadziesiąt metrów asfaltem w stronę Lutowisk. Następnie skręca w prawo w Dolinę Terebowca i mijając zabudowania Bieszczadzkiego Parku Narodowego dochodzi do punktu poboru opłat. Tu kończy się droga jezdna.
Droga, początkowo szutrowa zwęża się coraz bardziej wchodząc w górę doliny i w końcu staje się leśną ścieżką. Jest jednak bardzo dobrze widoczna i nie sposób jej zgubić. Po około 700 metrach szlak skręca w prawo pod kątem prostym i rozpoczyna się podejście. Jest ono długie i męczące. Wyjście nad granicę lasu zajmuje około 2 godziny. Po drodze napotykamy kilka wiat, w których można odpocząć.
Po około dwugodzinnej wędrówce las rzednie i pojawiają się pierwsze polany. Im wyżej, tym drzew jest mniej. Wychodzimy na połoninę. Jej fragmenty porastają pola szczawiu wskazujące miejsca gdzie kiedyś były zagrody wypasowe dla wołów. Przez kolejne pół godziny szlak biegnie grzbietem przechodząc przez kolejne kulminacje Szerokiego Wierchu. Po prawej i lewej stronie po horyzont ciągną się kolejne górskie pasma poprzecinane głębokimi dolinami potoków. W ten sposób docieramy do liczącej 1315 metrów nad poziomem morza Tarniczki. Z niej, krótkie zejście sprowadzana na szeroką przełęcz pod Tarnicą.
Tu czerwony szlak skręca pod kątem prostym w lewo omijając najwyższy polski szczyt Bieszczadów. Na samą Tarnicę prowadzi krótki dojściowy szlak o żółtym kolorze. Droga w obie strony zajmuje około pół godziny. Idzie się po rumoszu skalnym oraz wydeptanej mocno ziemi. Po deszczu może być tu ślisko. Jeśli uznamy, że nie damy rady iść dalej można stąd także zejść niebieskim szlakiem do Wołosatego. Dalej nie ma już możliwości robienia skrótów.
Szczyt Tarnicy jest dość rozległy. Stoi tu metalowy krzyż oraz kilka ławek. W ostatnich latach Bieszczadzki Park Narodowy postawił także ogrodzenia, które mają sprawić, że turyści nie będą deptać cennych zbiorowisk roślinnych. Przechodzenie za barierki, siadanie na trawie jest zabronione. Ze szczytu roztacza się widok we wszystkie strony świata. Doskonale widoczny jest Krzemień, Kopa Bukowska oraz Halicz i Rozsypaniec, przy dobrej pogodzie zobaczyć można leżący na Ukrainie najwyższy szczyt Bieszczadów Pikuj oraz Połoninę Borżawę.
Po zejściu z Tarnicy kierujemy się dalej czerwonym szlakiem. Schodzi on stromo w dół na północny wschód na Przełęcz Goprowską. Jej nazwa pochodzi od rozkładanej tu letniej dyżurki GOPR i jest stosunkowo nowa. Dawniej miejsce to nazywaną Rowień Jackowa. Tu szlak kolejny raz skręca w prawo i wygodnym trawersem mija Krzemień oraz Kopę Bukowską. Powyżej widoczne są wychodnie skalne.
Za Kopą Bukowską szlak skręca w prawo i zaczyna łagodnie wspinać się na Halicz, gdzie za czasów Bolesława Chrobrego zbiegać się miały granice Polski, Rusi i Węgier. Rozciąga się stąd jedna z najpiękniejszych bieszczadzkich panoram sięgająca przy dobrej pogodzie aż po ukraińskie Gorgany. To także świetny punkt widokowy na całe gniazdo Tarnicy oraz Bukowe Berdo.
Po kolejnym półgodzinnym marszu osiągamy ostatni ze szczytów czyli Rozsypaniec. Na południowym wschodzie widoczne jest stąd świetnie ramię z Połoniną Bukowską zamkniętą dla ruchu turystycznego. Szlak schodzi stąd dość stromo do szutrowej drogi w pobliże Przełęczy Bukowskiej. Wejście na samą przełęcz znajdującą się na granicy Polski i Ukrainy jest zabronione jednak wielu turystów łamie ten zakaz. Warto jednak pamiętać, że to także jedno z ulubionych miejsc pograniczników.
Ostatnia część wędrówki prowadzi szutrową drogą do Wołosatego. Jej przejście zajmuje około półtorej godziny. Droga jest dość monotonna ale prowadzi w dół doliny Wołosatki przez co nie jest zbyt męcząca. Szlak kończy się w Wołosatem nieopodal parking. Stąd do godzin wieczornych odjeżdżają busy do Ustrzyk Górnych.