Choć Madryt i Warszawę dzieli w prostej linii niespełna 2300 km, różnice kulturowe pomiędzy obydwoma krajami są naprawdę znaczące. Przybywając do Hiszpanii warto pamiętać o tym, że zwyczaje obowiązujące na Półwyspie Iberyjskim różnią się od tych, do których przyzwyczajeni jesteśmy w Europie Środkowej. Warto zatem przygotować się na to, że pobyt w Hiszpanii może być pod wieloma względami zaskakujący.
Hiszpańska punktualność
… a raczej jej brak. O Hiszpanach można mówić wiele – jednak zawsze należy zaczynać od tego, że jest to jeden z najmniej punktualnych narodów na świecie. W porównaniu z punktualnością andaluces czy madrileños, Polacy naprawdę mogą mówić o niemieckiej precyzji. Umawiając się z Hiszpanem na godzinę 10:00 warto przygotować się na to, iż do spotkania może dojść o 10:30 lub nawet o 11! I to nie do końca w tym miejscu, w którym spotkanie miało nastąpić. Co gorsza, hiszpańska mañana zaraża – po spędzeniu kilku tygodni z Hiszpanami naprawdę trudno dostosować się do sztywnych norm!
Siesta
Tym, co bezpośrednio wiąże się z mañaną, koniecznie jest hiszpańska siesta, czyli przerwa w pracy w godzinach popołudniowych. Choć przyczyn siesty (po polsku nazywanej niekiedy sjestą) należy poszukiwać w gorących promieniach słonecznych rzucanych na miasta Hiszpanii w godzinach od 14 do 17, Hiszpanie nie migają się od siesty nawet w listopadzie, kiedy słońce już nie dokucza tak mocno. Warto zatem przygotować się na to, że miasta Hiszpanii mogą się wyludniać tuż po godzinie 13, a załatwienie jakiejkolwiek sprawy, choćby zakupów, może być znacznie utrudnione. Przez okres czterech godzin w ciągu dnia, na ulicach królują jedynie turyści podczas, gdy Hiszpanie zbierają siły na kolejne ciężkie godziny pracy.
Głód rano nie doskwiera
Wprawdzie w hotelach obowiązują iście europejskie standardy, jednak mieszkając z Hiszpanami pod jednym dachem nietrudno narazić się na poranny głód. Wiąże się to z tym, że los españoles nie przepadają za spożywaniem sutych śniadań. Standardowy pierwszy posiłek składać się może zatem jedynie ze szklanki soku pomarańczowego oraz kilku ciastek typu magdalenka lub tosta z dżemem. Każdy, kto zechce poczuć się iście hiszpańsko, niech spróbuje dotrwać do kolejnego posiłku. Pozostali z kolei mogą pójść do jednego z klimatycznych barów lub kafejek – tam na szczęście można zjeść znacznie bardziej sycące śniadania.
Tapas
Jednym z najbardziej znanych hiszpańskich specjałów są tzw. tapas (z hiszp. tapa – przykrywka), czyli małe przekąski serwowane w barach do napojów lub przed podaniem dań głównych. Tapas mają na celu pobudzenie apetytu przed wkroczeniem na stół zamówionych potraw lub wręcz przeciwnie – nasycenie umożliwiające wielogodzinne przesiadywanie przy piwie lub czerwonym winie. Czym mogą być tapas? To zależy tylko od wyobraźni szefa kuchni – mogą to być zielone oliwki, owoce morza, kawałki jamón serrano z melonem, tortilla – omlet z jajek i ziemniaków lub fuet, typowa hiszpańska kiełbasa. Innymi słowy, są to idealne dodatki do tzw. sobremesa, czyli wielogodzinnych rozmów odbywających się już po zakończeniu ceremoniału jedzenia.