Chalkidiki- nie tylko plaże

Chalkidiki lub inaczej Półwysep Chalcydycki to jeden z najbardziej znanych greckich regionów turystycznych. Leżący na północy Grecji, około 60 kilometrów od Salonik trójpalczasty półwysep jest doskonale znany zarówno miłośnikom wypoczynku na plaży jak i miłośnikom zabytków. To tu znajduje się słynna, niemal niedostępna Republika Mnichów, tu także leżą ruiny starożytnej Stagiry, z której pochodził Arystoteles. Chalkidiki słynie z malowniczych plaż, niewielkich piaszczystych zatoczek oraz, mimo swej popularności wielu dzikich i odludnych plaż.

Półwysep składa się z trzech mniejszych części. Patrząc od zachodu są to Kasandra, Sithonia i Athos. Oblewają je wody Morza Egejskiego, które latem nagrzewają się do nawet 30 stopni Celsjusza. Każdy z mniejszych półwyspów jest inny więc miejsce to dostarczy wrażeń różnym typom turystów. Najlepiej zagospodarowana jest Kasandra z wieloma ośrodkami wypoczynkowymi i zorganizowanymi plażami, Sithonia to raj dla wielbicieli kempingów i zacisznych, często dzikich plaż, zaś Athos to miejsce, gdzie wejść może niewielu zwykłych śmiertelników. Kilkadziesiąt klasztorów męskich tworzy Republikę Mnichów, do której wpuszczanych jest za specjalnym pozwoleniem jedynie około 300 mężczyzn rocznie. Pozostałym oraz kobietom pozostaje podziwianie klasztorów z pokładów statków pływających wokół półwyspu. Na nasadzie półwyspu, który ma bardzo rozwiniętą i malowniczą linię brzegową znajdują się ruiny starożytnej Stagiry, z której wywodził się jeden z najwybitniejszych filozofów świata, Arystoteles.

Kasandra to najdalej na zachód wysunięta część Półwyspu Chalkidiki. Jest także najlepiej zagospodarowana pod względem turystycznym. Wschodnie wybrzeże to właściwie nieprzerwany ciąg hoteli, pensjonatów i kempingów położonych przy żwirowych i piaszczystych plażach. Mimo tego jest tu w miarę spokojnie, a wnętrze lądu pozostało porośnięte sosnowymi lasami. Dużą popularnością na Kasandrze, oprócz plażowania cieszy się także żeglarstwo oraz windsurfing. Pomimo wakacyjnego charakteru zachowało się tu sporo pozostałości antycznych i średniowiecznych. Znaleźć je można między innymi w miejscowościach Afitos, Kassandria, Kalandra, Paliouri czy Nea Skioni.

Znajdująca się pośrodku Sithonia to także miejsce odwiedzane przez turystów ale znacznie bardziej dzikie i ciche. Dominują tu przede wszystkim kempingi i niewielkie pensjonaty. Nadmorskie plaże są niewielkie i często kryją się wśród skał. Zielone wzgórza porośnięte lasami sosnowymi opadają niemal wprost w błękitne morskie fale. Szczególnie malownicze jest wschodnie wybrzeże, gdzie z niewielkich plaż podziwiać można górę Athos na sąsiednim półwyspie.

Najbardziej niedostępną, a przez to owianą mgiełką tajemniczości częścią półwyspu jest Athos, najdalej na wschód wysunięty palec Chalkidiki. Na stromych, porośniętych lasami zboczach opadających wprost do morza już w VIII wieku zaczęli osiedlać się mnisi – asceci, choć podania mówią o tym, że założycielem pierwszego monastyru był tu już Konstantyn Wielki. Niedostępność terenu sprawiała, że było to wymarzone miejsce dla każdego, kto chciał się odciąć od świata. Klasztory na Athosie istniały nawet w czasie panowania tureckiego, a od powstania państwa greckiego zaczął się kształtować ustrój Autonomicznej Republiki Góry Athos. Wznosi się ona na wysokość ponad 2000 metrów nad poziomem morza i jest widoczna z daleka. Odchodzące od niej na północ raniona opadają stromo do morza. Na nich właśnie usadowiły się klasztory. Rządzą się one swoimi prawami, a dostęp na teren półwyspu jest mocno ograniczony. Trzeba nań uzyskać specjalne pozwolenie i jest ono dostępne przede wszystkim dla pielgrzymów i uczestników dni skupienia i uroczystości kościelnych. Kobiety nie są wpuszczane w ogóle. Największą atrakcją jest więc rejs wokół półwyspu. Statki odpływają przede wszystkim z urokliwego Uranoupoli, miejscowości położonej tuż przy granicy Republiki oraz z Nea Roda i Ierissos.

Zdarzyło mi się dotrzeć na Chalkidiki dwukrotnie. Pierwszy pobyt wiązał się z kilkudniowym wypoczynkiem nad morzem na Sithonii. I jak nie lubię plażowania, tak tutaj mi się podobało. Kemping niedaleko morza, ukryty był wśród zieleni, plaża dzika, otoczona skałami, które tworzyły maleńkie odosobnione zatoczki, a znad morza widok na majaczącą przede mną Górę Athos. Drugi pobyt był bardziej nastawiony na zwiedzanie. Zachwyciła mnie wtedy kręta linia brzegowa półwyspu oraz niewielkie, tradycyjne wioski, a szczególnie Uranoupoli będące przepustką do Republiki Mnichów. Na Athos jako kobieta dostać się nie mogłam, ale cóż… żadna nie może tego zrobić. Jako wisienka na torcie pozostało zwiedzanie Stagiry.